Łukasz Trałka: Nie spodziewam się po Jagiellonii otwartego futbolu

Lech nie traci nadziei na mistrzostwo, lecz na razie skupia się na najbliższym meczu z Jagiellonią. Łukasz Trałka spodziewa się po gościach defensywnej taktyki, ale też groźnych kontr.

- Obecny sezon pokazał, że każdy może wygrać z każdym, przy czym akurat po Jadze nie spodziewam się zbyt otwartego futbolu. Powód? Już gdy graliśmy z tym zespołem w Białymstoku, to czekał na nas na swojej połowie - powiedział Łukasz Trałka.

Poznaniacy obawiają się nieco kontr rywala. - Jagiellonia dysponuje szybkimi zawodnikami na skrzydłach i może być bardzo groźna po przejęciu piłki. Nam nie może zabraknąć przede wszystkim koncentracji. Jeśli zagramy swoje, to myślę, że wynik będzie dla nas korzystny - bez względu na to co zaprezentuje przeciwnik - dodał.

Lech miewał ostatnio problemy w defensywie. W większości spotkań tracił gole i to też jest mankament, który chce prędko wyeliminować. - Zdarzają nam się błędy. Patrząc na końcowe fazy tych kluczowych akcji, można odnieść wrażenie, że to pomyłki indywidualne, poprzedza je jednak cały szereg nieudanych zagrań. Nie możemy tracić takich bramek, bo to nam nie pomoże w złapaniu serii zwycięstw - przyznał Trałka.

Jak teraz - przy dziesięciu punktach straty do Legii - zespół Mariusza Rumaka ocenia swoje szanse na mistrzostwo Polski? - Szkoda, że przegraliśmy w Warszawie, bo ten dystans byłby mniejszy. Jednak obecnie nie możemy się na tym koncentrować. To by nam na pewno nie pomogło. Zostały dwa mecze fazy zasadniczej i cała runda finałowa. Być może Legia się potknie, a my to wykorzystamy. Na razie trzeba pokonać Jagiellonię, bo ten pojedynek też odegra sporą rolę w naszej batalii o mistrzostwo - stwierdził pomocnik.

Szef sędziów Zbigniew Przesmycki oznajmił ostatnio, że Marcin Kamiński nie był faulowany przez Miroslava Radovicia, zatem zwycięski gol dla Wojskowych padł prawidłowo. Co na to lechici? - Faul był ewidentny, być może lepiej by było dla nas, gdyby Marcin się przewrócił. Wtedy niewykluczone, że usłyszelibyśmy gwizdek. Cóż... Widocznie za mocno stoimy na nogach. Jeśli pan Przesmycki nie widział tam przewinienia, to jego sprawa - zaznaczył Trałka.

Źródło artykułu: