Stal Stalowa Wola udanie zainaugurowała obecne rozgrywki. Jednak potem nastąpił kryzys, który trwa nadal. Jednak sobotni remis w Płocku może być przełomowym momentem. To od potyczki z Koroną Kielce z 9 sierpnia 2008 roku pierwszy mecz, w którym Stalowcy przywieźli jakąś zdobycz punktowa ze spotkania wyjazdowego. - Mam nadzieję, że od tego momentu będzie dopisywało nam więcej szczęścia, którego ostatnio brakuje. Oby to był przełomowy moment - argumentował Piotr Gilar, pomocnik Stali.
Niestety nadal niezdolnych do gry jest kilku podstawowych piłkarzy Stalówki. Z powodu kontuzji do Płocka nie pojechali Jacek Maciorowski, Jakub Ławecki i Jonasz Jeżewski. Był za to Kamil Karcz, ale wiadome było, że zagrać nie będzie jeszcze mógł. W tej potyczce za czerwoną kartkę już w doliczonym czasie gry boisko musiał opuścić Jaromir Wieprzęć i w kolejnym meczu ligowym będzie musiał usiąść na ławce rezerwowych i oglądać poczynania swoich kolegów z wysokości trybun. - Uważam, że czerwona kartka dla Jarka Wieprzęcia nie była słuszna - dodał Gilar.
Na kolejny pojedynek ligowy kibice zielono-czarnych będą musieli czekać aż do 8. listopada, kiedy to Stalowcy grać będą w Opolu z miejscową Odrą. Jednak na brak emocji narzekać nie powinni, bo już w środę Stal zagra ze Stalą Sanok w ramach 1/8 finału Pucharu Polski.