Dla Zawiszy to historyczny sezon - bydgoski klub nigdy wcześniej nie awansował do finału Pucharu Polski. Dla Zagłębia będzie to już trzeci finał, ale dwa poprzednie w 2005 i 2006 roku Miedziowi przegrali. Którakolwiek z drużyn zdobędzie trofeum, będzie to dla niej historyczna chwila. Zaprzyjaźnieni ze sobą fani Zawiszy i Zagłębia postanowili jednak zbojkotować być może jeden z najlepszych dni w historii swoich klubów.
Finał 60. edycji Pucharu Polski po raz pierwszy zostanie rozegrany 2 maja na mogącym pomieścić 58,5 tys. widzów Stadionie Narodowym w Warszawie. PZPN przygotował bardzo przystępne ceny wejściówek na ten prestiżowy pojedynek - najdroższe z nich kosztują 20 zł. Ich dystrybucja rozpoczęła się w piątek.
Za bojkotem stoją kibice Zawiszy, który "walczą" z właścicielem klubu Radosławem Osuchem już od listopada, ale - jak utrzymują - nie tylko to jest źródłem bojkotu.
"Informujemy wszystkich kibiców w Polsce i nie tylko, że wspólnie z naszymi przyjaciółmi z Lubina podjęliśmy decyzję o bojkocie finałowego meczu Pucharu Polski pomiędzy drużynami Zawiszy i Zagłębia. Wpływ na tą decyzję ma nie tylko sytuacja kibiców Zawiszy (konflikt z pseudo-współwłaścicielem klubu), którą już wszyscy znają, ale także ogólny stosunek władz naszego kraju, działaczy PZPN, Ekstraklasy SA, policji i prorządowych mediów do całego środowiska kibicowskiego" - czytamy w manifeście bydgoszczan.
"To co obecnie ma miejsce i jakie restrykcje dotykają kibiców, jest absurdalne. Zostaliśmy oszukani przez "rudowłosego szefa PZPN", który jeszcze nie dawno opowiadał o legalizacji rac, zniesieniu zakazów klubowych, zaprzestaniu zamykania sektorów gości i całych stadionów, stosowania odpowiedzialności zbiorowej, zniesieniu kart kibica i wprowadzeniu na stadionach sektorów z miejscami stojącymi dla fanatycznej części kibiców. Dzisiaj ten jegomość popiera takich "typków" jak Bednarz i Osuch, którzy kibicom dają zakazy klubowe według własnego "widzimisie" np. za stanie na schodach.
Nie można traktować finału Pucharu Polski jako święta dla kibiców, ponieważ fani piłkarscy są najbardziej represjonowaną grupą społeczną w tym kraju. Nieobecność zorganizowanych grup kibicowskich obu finałowych drużyn będzie jasnym sygnałem, że nasze środowisko sprzeciwia się antykibolskiej nagonce szerzonej przez wyżej wymienione podmioty. Zachęcamy wszystkich, aby przyłączyli się do tego bojkotu i wspólnie z nami zaprotestowali przeciwko nagannym poczynaniom wiadomych osób i instytucji" - piszą fani Zawiszy.
Do bydgoszczan przyłączyli się zaprzyjaźnieni z nimi kibice Miedziowych. "Przy udziale wszystkich grup kibicowskich oraz przedstawicieli fanklubów działających na Zagłębiu Lubin, podjęto decyzję, że nie będziemy brać udziału w finale Pucharu Polski. Decyzja ta jest dla nas bardzo trudna, ale sytuacja w głównej mierze, w jakiej znalazł się Zawisza, którego Kibice również rezygnują z wyjazdu do Warszawy oraz działania organizatora rozgrywek, powodują, że nie pozostawia się nam wyboru. Nie chcemy uczestniczyć w cyrku współorganizowanym przez Pana Osucha i PZPN" - ogłosili lubinianie.
Na nic zdał się zatem apel trenera Zawiszy Ryszarda Tarasiewicza, który po rewanżowym meczu półfinału PP z Jagiellonią Białystok zwrócił się do kibiców bydgoskiego klubu tymi słowami: - Mam ogromną prośbę do bydgoskich kibiców. Bardzo dziękuję im za głośny doping w ostatnim kwadransie. Mam nadzieję, że przed finałem 2 maja uda się rozwiązać cały konflikt. Może słowo rozejm jest tutaj tym najwłaściwszym. Ten mecz jest dla nas bardzo ważny, więc wszystkie urazy, honor i dumę można odpuścić na jedno wydarzenie. Chciałbym, by nie tylko kibice szalikowcy, ale i całe miasto Bydgoszcz jak najliczniej reprezentowało nas na Stadionie Narodowym.