Krótka historia bydgoskich konfliktów: Od Glińskiego do Osucha

Michał Gliński, Maciej Skwierczyński, Bogdan Pultyn oraz Radosław Osuch to osoby, które przez ostatnie lata znajdowały się w ostrym konflikcie z bydgoskimi kibicami.

Adrian Dudkiewicz
Adrian Dudkiewicz

Źródłem najnowszego konfliktu są wydarzenia z listopadowego meczu Zawisza - Widzew Łódź, w czasie którego na stadionie im. Zdzisława Krzyszkowiaka doszło do zamieszek i interwencji policji. Kibice niebiesko-czarnych czuli się pokrzywdzeni interwencją służb, natomiast Radosław Osuch jej nie potępił i zapowiedział wyplenienie stadionowych chuliganów ze swojego stadionu, co nie spodobało się temu pierwszemu środowisku. Ponadto właściciel Zawiszy zamierzał zmienić sposób dystrybucji pamiątek na stadionie i obsługi cateringowej, z której korzyści w tym momencie czerpie nie klub, a kibice.

- To jest patologia. To mała grupka kilkudziesięciu chuliganów, którzy chcą przejąć w klubie władzę i pieniądze. Na szczęście z drugiej strony otrzymuję masę wsparcia od bydgoskiego środowiska i normalnych kibiców za pomocą smsów, poczty i Internetu, gdzie ta grupa została mocno zjechana za swoje piątkowe wyczyny - mówił Osuch w rozmowie ze SportoweFakty.pl

Gliński przetarł szlaki:

Wszystko zaczęło się w 2009 roku. Wówczas miasto powołało do życia sportową spółkę akcyjną z blisko 4-milionowym budżetem. Wcześniej przez siedem lat niepodzielnie władało klubem sterowane przez szalikowców Stowarzyszenie Piłkarskie Zawisza. Prezesem został dziennikarz regionalnego oddziału TVP3 Michał Gliński, który w 2006 roku mocno wspierał przeniesioną z Włocławka do Bydgoszczy drużynę Kujawiaka/Hydrobudowy, później przemalowanego na Zawiszę Bydgoszcz SA. To mocno nie spodobało się osobom związanym ze środowiskiem kiboli, które wcześniej prowadziło II-ligowy klub.

Niecenzuralne okrzyki oraz transparenty rzucane w stronę prezesa, nowej rzeczniczki klubu Beaty Danielewskiej oraz władz miasta na czele z wiceprezydentem Maciejem Grześkowiakiem, słychać było niemal na każdym meczu. ''Gliński, byłeś Hydrocwaniakiem, nigdy nie będziesz Zawiszakiem'' - można było uznać za najmniej wulgarny. Kibice bezlitośnie wytykają mu, iż nie potrafi załatwić mieszkań dla trenera i zawodników. Na swojej stronie internetowej zamieścili nawet zdjęcia hotelowych (strasznie zaniedbanych) pokoi, w którym przebywają piłkarze i brak nowych sponsorów. Zapowiedzieli zarazem bojkot wszelkich pomysłów, które wymyślił nowy prezes.

Podczas pierwszego wiosennego potkania z Unią Janikowo miejscowi szalikowcy podeszli pod Trybunę VIP, skąd chcieli na taczce wywieźć Glińskiego. Pół roku wcześniej na ulicach Bydgoszczy urządzili kilkutysięczną manifestację, gdzie zażądali od władz miasta wyboru nowych władz.

Na początku wiosny 2010 roku Gliński został odwołany przez Radę Nadzorczą. W Zawiszy zapanował spokój. Niestety, na krótko.

Skwierczyński jak Gliński:

Bydgoski adwokat Maciej Skwierczyński również nie potrafił sobie poradzić z kibolami. Nowy sternik był krytykowany przez powyższe gremium za błędy organizacyjne podczas meczu pucharowego z Widzewem Łódź oraz brak odpowiednich działań marketingowych przy pozyskiwaniu sponsorów i inne pomniejsze błędy.

Fani z Trybuny B nie tolerowali także starego wiceprezesa i wieloletniego piłkarza Piotra Burlikowskiego. Według nich misją obu panów była likwidacja klubu. Początki konfliktu sięgają pucharowego meczu z Widzewem Łódź. Po zadymach na stadionie Wydział Dyscypliny ukarał bydgoski klub pięcioma spotkaniami bez udziału publiczności. Władze miasta, większościowego udziałowca spółki (posiada 97 proc. akcji), odpowiedzialnością obarczyły m.in. Stowarzyszenie Piłkarskie Zawisza. We wrześniu 2010 po wspomnianych wydarzeniach Skwierczyński złożył wniosek o upadłość spółki, który potem... wycofał z sądu na polecenie Ratusza.

21 stycznia 2011 roku miejscowy adwokat podał się do dymisji. Po wywalczeniu upragnionego awansu do I ligi z klubu odszedł również Piotr Burlikowski, który obecnie jest wiceprezesem Cracovii Kraków. W Bydgoszczy nie ma dla niego już miejsca.

Pultyna także nie chcemy:

Jeszcze przed nastaniem ery Michała Glińskiego jedynym szanowanym przez kibiców prezesem klubu był Bogdan Pultyn. To jego powrotu na stanowisko prezesa domagali się sympatycy Zawiszy podczas kilkumiesięcznego konfliktu z Glińskim. Potem wszystko potoczyło się zupełnie inaczej, a Pultyn z bohatera stał się jednym z wrogów Trybuny B. Poszło o nieprawidłowości w finansach Stowarzyszenia oraz piłkarskiej spółki i współpracę z policją.

- 6 stycznia otrzymałem propozycję objęcia funkcji prezesa spółki od Zbigniewa Bońka, który poinformował mnie, że działa w porozumieniu z większościowym akcjonariuszem. Propozycję przyjąłem. Ku mojemu zdziwieniu 19 stycznia Zbigniew Boniek poinformował mnie, że moja kandydatura została odrzucona przez mniejszościowego akcjonariusza czyli Stowarzyszenie Piłkarskie Zawisza - napisał Pultyn w specjalnym oświadczeniu.

Jaką drogą pójdzie Osuch?

O sporze trwającym od listopadowego meczu z Widzewem Łódź napisano już wiele i nie ma sensu wszystkiego powtarzać. Pytanie pozostaje jedno - czy Osuch pójdzie drogą swoich poprzedników i odejdzie z Bydgoszczy, czy obie strony usiądą do rozmów i podpiszą porozumienie? Jak widać na powyższych przykładach, innej opcji na rozwiązanie patowej sytuacji nie ma. Spór trzeba rozwiązać jak najszybciej, bowiem za kilka miesięcy Zawisza może zagrać w Lidze Europy.

Jesteśmy na Facebooku! Dołącz do nas!

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×