LM: Atletico grało i strzelało, Chelsea tylko broniła. "Defensywna taktyka była rozmyślna"

Piłkarze Atletico nie kryli rozczarowania, że nie zdobyli ani jednego gola w domowym meczu z Chelsea. Przyznali jednak, iż postawa londyńczyków w obronie zrobiła na nich spore wrażenie.

Atletico Madryt we wtorkowym półfinale Ligi Mistrzów osiągnęło aż 62 procent posiadania piłki, a na bramkę gości oddało 26 strzałów. Chelsea Londyn z kolei podjęła próbę pokonania Thibaut Courtois ledwie 5-krotnie! The Blues skupili się na przerywaniu ataków Los Colchoneros i wybijaniu piłki z własnego pola karnego.

- Wiedzieliśmy, że potrzebujemy szybko zdobytego gola, a w przeciwnym razie Chelsea będzie czuła się coraz lepiej na boisku. Graliśmy naprawdę nieźle, staraliśmy się ze wszystkich sił i to jest pozytywne - ocenił Diego Godin. - Wiedzieliśmy, że niełatwo będzie strzelić Chelsea gola, ale i tak schodziliśmy do szatni w nie najlepszych nastrojach, ponieważ bardzo chcieliśmy odnieść zwycięstwo. Na szczęście udało się zachować czyste konto i kwestia awansu do finału pozostaje otwarta - przyznał Gabi, który został ukarany żółtą kartką i nie weźmie udziału w rewanżu na Stamford Bridge.

Madrytczycy mieli problemy ze sforsowaniem zmasowanej obrony Chelsea i nie stworzyli ani jednej stuprocentowej sytuacji. - Ich defensywna taktyka była rozmyślna, ponieważ od początku są przekonani, że będą w stanie zwyciężyć przed własną publicznością. Nie możemy być zadowoleni, ponieważ stać nas było na wygraną. Nic nie jest jednak jeszcze przesądzone i w Londynie szykuje się świetne widowisko - stwierdził Juanfran.

Diego Simeone, który w ćwierćfinale zdołał przechytrzyć Gerardo Martino, nie znalazł sposobu na taktykę przygotowaną przez Jose Mourinho. - Oba zespoły próbowały grać sposobami, w których czują się najlepiej. Chelsea broniła, my próbowaliśmy atakować zarówno skrzydłami, jak i środkiem boiska, ale na nic się to zdało. Losy awansu pozostają otwarte, aczkolwiek remis daje małą przewagę naszym przeciwnikom - podsumował argentyński menedżer.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Źródło artykułu: