Niezawodny Marco Paixao! - relacja z meczu Śląsk Wrocław - KGHM Zagłębie Lubin

W derbowym spotkaniu Śląska Wrocław z KGHM Zagłębiem Lubin padła tylko jedna bramka. W końcówce potyczki strzelił ją niezawodny Marco Paixao!

Śląsk był lepszym zespołem i wygrał w pełni zasłużenie. Męczył się jednak niemiłosiernie, bo Zagłębie, do momentu straty gola, broniło się całym zespołem.

Pięciu nominalnych obrońców w wyjściowej jedenastce Zagłębia wskazywało, jeszcze przed pierwszym gwizdkiem, jak będę wyglądały sobotnie debry Dolnego Śląska - goście będą się bronili i szukali szans w kontrach, a gospodarze zostaną zmuszeni do ataku pozycyjnego. I to się potwierdziło. Nikt się chyba nie spodziewał, że lubinianie schowają się nie za podwójną, ale za potrójną gardą, co wpłynęło na jakość widowiska.

Goście do przerwy ani razu nie zagrozili bramce strzeżonej przez Mariana Kelemena. Na palcach jednej ręki można było policzyć ich odważniejsze wyjścia z własnej połowy i próbę ataku większą ilością zawodników.

Wrocławianie zmuszeni do ataku pozycyjnego męczyli się niemiłosiernie i zdołali tylko dwa razy poważniej zagrozić bramce Zagłębia. Obie okazje miał Marco Paixao. Za pierwszym razem jego strzał został w ostatniej chwili zablokowany przez Adama Banasia, a za drugim piłkę zmierzającą do siatki końcami palców odbił Silvio Rodic.

Druga część spotkania powinna zacząć się od gola dla Śląska. Po zamieszaniu w polu karnym Flavio Paixao miał cztery metry do bramki, ale zamiast do siatki trafił wprost w Rodica.

Może gdyby Portugalczyk zdobył gola, obraz meczu by się zmienił. Tak się jednak nie stało i kibice nadal oglądali to, co w pierwszej połowie - lubinianie bronili się niemal całym zespołem, a gospodarze starali się przebić przez pomarańczowy mur. Sytuacji pod bramkami było niewiele i z boiska wiało długimi momentami nudą.

[wrzuta=3KEG98A7zu4,arturaa86]

Zaczęło się coś dziać w końcówce. Najpierw nieoczekiwanie zaatakowało Zagłębie, ale strzał Adriana Błąda nogą zdołał odbić Kelemen. I w końcu nadeszła 88. minuta. Śląsk wywalczył kolejny rzut rożny i tradycyjnie do piłki podszedł Sebastian Mila. Dośrodkował idealnie do Marco Paixao, który mierzonym strzałem głową nie dał szans bramkarzowi gości.

Dopiero wtedy Zagłębie ruszyło do przodu, ale nie było w stanie już nic zdziałać.

Śląsk był lepszym zespołem i wygrał w pełni zasłużenie. Męczył się jednak niemiłosiernie, bo Zagłębie, do momentu straty gola, broniło się całym zespołem.

Pięciu nominalnych obrońców w wyjściowej jedenastce Zagłębia wskazywało, jeszcze przed pierwszym gwizdkiem, jak będę wyglądały sobotnie debry Dolnego Śląska - goście będą się bronili i szukali szans w kontrach, a gospodarze zostaną zmuszeni do ataku pozycyjnego. I to się potwierdziło. Nikt się chyba nie spodziewał, że lubinianie schowają się nie za podwójną, ale za potrójną gardą, co wpłynęło na jakość widowiska.

Goście do przerwy ani razu nie zagrozili bramce strzeżonej przez Mariana Kelemena. Na palcach jednej ręki można było policzyć ich odważniejsze wyjścia z własnej połowy i próbę ataku większą ilością zawodników.

Wrocławianie zmuszeni do ataku pozycyjnego męczyli się niemiłosiernie i zdołali tylko dwa razy poważniej zagrozić bramce Zagłębia. Obie okazje miał Marco Paixao. Za pierwszym razem jego strzał został w ostatniej chwili zablokowany przez Adama Banasia, a za drugim piłkę zmierzającą do siatki końcami palców odbił Silvio Rodic.

Druga część spotkania powinna zacząć się od gola dla Śląska. Po zamieszaniu w polu karnym Flavio Paixao miał cztery metry do bramki, ale zamiast do siatki trafił wprost w Rodica.

Może gdyby Portugalczyk zdobył gola, obraz meczu by się zmienił. Tak się jednak nie stało i kibice nadal oglądali to, co w pierwszej połowie - lubinianie bronili się niemal całym zespołem, a gospodarze starali się przebić przez pomarańczowy mur. Sytuacji pod bramkami było niewiele i z boiska wiało długimi momentami nudą.

Zaczęło się coś dziać w końcówce. Najpierw nieoczekiwanie zaatakowało Zagłębie, ale strzał Adriana Błąda nogą zdołał odbić Kelemen. I w końcu nadeszła 88. minuta. Śląsk wywalczył kolejny rzut rożny i tradycyjnie do piłki podszedł Sebastian Mila. Dośrodkował idealnie do Marco Paixao, który mierzonym strzałem głową nie dał szans bramkarzowi gości.

Dopiero wtedy Zagłębie ruszyło do przodu, ale nie było w stanie już nic zdziałać.
Po meczu powiedzieli:
Orest Lenczyk (trener Zagłębia):

Bardzo dużo zrobiliśmy dzisiaj, aby nie przegrać, ale mniej, aby wygrać. To był mecz Zagłębie Lubin - Paixao. Tyle, ile ten chłopak zdobył Śląskowi punktów, to szkoda gadać i dzięki temu sytuacja wrocławskiego zespołu jest o niebo lepsza od naszej. Wygrywając dzisiaj mieliśmy szanse wyprzedzić Śląsk w tabeli. Ale z szansami jest tak, że są, a później ich nie ma. Problemy się zaczęły u nas w momencie, kiedy boisko opuścił Adam Banaś, który miał pewne zadania, umożliwiające spokojniejszą grę w obronie. W 85 minucie zapytałem naszą ławkę rezerwowych, czy w tej sytuacji remis nas zadawala. Nie po to się trenuje, aby w ten sposób pożegnać się z szansami nawet na jeden punkt. Przed nami sześć meczów, ale widzę, że musimy wszystkie spotkania wygrać na swoim stadionie, aby myśleć o utrzymaniu. Wszelkie kalkulacje nie mają już sensu.

Tadeusz Pawłowski (trener Śląska): Uważam, że odnieśliśmy zasłużone zwycięstwo. Powinniśmy prowadzić już od dziewiątej minuty, kiedy sytuację miał Marco Paixao. Potrzebujemy za dużo sytuacji, aby zdobyć gola. Ciężko się gra przeciwko tak defensywnie nastawionej drużynie. Mało zespołów na świecie radzi sobie z zespołami tak defensywnie ustawionymi. Rozegraliśmy bardzo dobry mecz i graliśmy konsekwentnie, a nie na wariackich papierach. Dobrze też funkcjonowały tyły, bo pierwszą sytuację do wybronienia Marian miał dopiero w 82 minucie. To nasze drugie zwycięstwo z rzędu na własnym stadionie i bardzo się z tego cieszę.
Śląsk Wrocław - KGHM Zagłębie Lubin 1:0 (0:0)

1:0 - Marco Paixao 88'

Składy:

Śląsk Wrocław: Marian Kelemen - Paweł Zieliński, Rafał Grodzicki, Adam Kokoszka, Dudu Paraiba, Tom Hateley, Dalibor Stevanović (82' Przemysław Kaźmierczak), Lukas Droppa (63' Sebino Plaku), Sebastian Mila, Flavio Paixao, Marco Paixao.

Zagłębie Lubin: Silvio Rodić - Paweł Widanow, Adam Banaś (71' Elvedin Dzinić), Jiri Bilek, Dorde Cotra, Adrian Błąd, Lubomir Guldan, Manuel Curto (79' Łukasz Piątek), Aleksander Kwiek, Miłosz Przybecki (58' David Abwo), Arkadiusz Piech.

Żółte kartki: Miłosz Przybecki, Dorde Cotra, Aleksander Kwiek, Paweł Widanow (Zagłębie) oraz Rafał Grodzicki, Flavio Paixao (Śląsk).

Sędzia: Jarosław Przybył (Kluczbork).

Widzów: 11 156.

[event_poll=27451]

Źródło artykułu: