29-latek wpisał się na listę strzelców w 58. minucie, wykorzystując świetne podanie Antona Slobody. To jego czwarty gol w bieżącym sezonie, a pierwszy po zimowej przerwie. Pawela jest najskuteczniejszym graczem Górali po Marku Sokołowskim, który zdobył 6 bramek, ale czterokrotnie trafiał do siatki rywali z rzutów karnych.
- Antek obsłużył mnie świetnym podaniem i nie pozostało mi nic innego, jak trafić do siatki. Kamień z serca mi spadł, ale dopiero po ostatnim gwizdku, że zdobyliśmy trzy punkty - mówi Pawela.
Choć w kadrze zespołu Leszka Ojrzyńskiego nie brakuje napastników, gol Paweli jest dopiero drugim zdobytym wiosną przez nominalnego snajpera. Przez tę nieskuteczność o Góralach zaczęto mówić, że są "zespołem bez napastnika". - Nie uważam, że Podbeskidzie jest drużyną bez napastników. Ci, co tak uważają, niech dalej sobie tak myślą, bo mają do tego, ale ja mam inne zdanie na ten temat - ripostuje Pawela.
Dzięki wygranej w Krakowie Podbeskidzie ma już cztery punkty przewagi nad strefą spadkową. - Bardzo cieszymy się ze zwycięstwa, ale szybko musieliśmy zapomnieć o radości, bo już w czwartek czeka nas kolejny mecz. Cracovia była bardzo, bardzo wymagającym przeciwnikiem. Wszyscy musieliśmy zostawić dużo zdrowia na boisku. To był naprawdę trudny mecz, w którym musieliśmy się wiele nabiegać i nawalczyć, bo tylko w taki sposób można było wygrać z Cracovią. Wszyscy staramy się bronić, ale fakt, że środkowi obrońcy i defensywni pomocnicy uwijają się jak mróweczki. Wygląda to naprawdę super - kończy napastnik bielszczan.