Do 32. kolejki Portowcy byli jedyną niepokonaną drużyną T-Mobile Ekstraklasy w rundzie wiosennej. Seria 10 spotkań bez porażki szczecinian rozpoczęła się po ich ostatniej wizycie przy Reymonta 22 i zakończyła się w tym samym miejscu.
- To zimny kubeł na nasze głowy. Gratuluję Wiśle i trenerowi Smudzie w pełni zasłużonej wygranej. Nic nam się nie układało. Wisła grała bardzo dobrze, agresywnie, a my byliśmy dla niej tylko tłem - to pierwszy taki przypadek w tym sezonie. Przegraliśmy 0:5, ale powiedzmy sobie szczerze - ten wynik mógł być jeszcze wyższy - mówi "Wdowiec".
[ad=rectangle]
- To nie był zimny, a lodowaty prysznic - zauważa Maksymilian Rogalski. - Wynik mówi sam za siebie, zawiedliśmy na całej linii, ale tak naprawdę tych bramek mogliśmy stracić dużo więcej i 0:5 to najniższy wymiar kary. Mam nadzieję, że takie otrzeźwienie się przyda i wyjdziemy z tego mocniejsi. Tak czasami jest, że jednej drużynie wychodzi wszystko, a drugiej nic. Sami mieliśmy taki mecz z Lechem Poznań, że wszystko nam wychodziło, więc wiemy, już jak czuł się wtedy Lech. Szkoda takiej wpadki, bo cały sezon pracujemy na swoją ocenę, a takim jednym meczem możemy zniszczyć swój wizerunek - dodaje pomocnik Pogoni.
- Wisła sprowadziła nas na ziemię. Krakowianie dawno nie wygrali, Brożek nie strzelał, a z nami wygrali i do tego po trzech golach Brożka. Musimy się uderzyć w pierś, potraktować to jako wyzwanie i w kolejnych meczach pokazać, że to był tylko wypadek przy pracy - przekonuje Sebastian Rudol.
O upokorzeniu ze strony Wisły mówi natomiast najlepszy strzelec Pogoni i całej ekstraklasy - Marcin Robak: - Mieliśmy swoje okazje, więc to nie jest tak, że nic nam nie wychodziło, ale było w naszej grze wiele błędów i możemy się cieszyć, że to "tylko" 0:5. Wisła mogła wygrać wyżej. To duże upokorzenie. Nie tak sobie wyobrażaliśmy wizytę w Krakowie.