Daniel Koczon: Czekam na pierwszą bramkę

Piłkarze Piasta przed meczem z Polonią Bytom zapowiadali przełamanie niemocy strzeleckiej. Słowa rzeczywiście dotrzymali, bo zdobyli bramkę i wygrali piątkowe spotkanie ligowe. Piłki do siatki nie skierował jednak napastnik, ale obrońca. Atakujący gliwickiego zespołu, Daniel Koczon ma nadzieję, że wkrótce i on będzie miał okazję cieszyć się ze strzelenia bramki. Snajper nadal czeka na premierowe trafienie w ekstraklasie.

Za Piastem 11 kolejek. Były napastnik Motoru Lublin póki co nie zdołał pokonać bramkarza rywala, chociaż okazji ku temu nie brakowało. - Już trochę się martwię z tego powodu, bo przyszedłem tutaj, by strzelać bramki. Na razie czekam na pierwsze trafienie, ale myślę, że ono przyjdzie. W końcu przez parę miesięcy nie zapomniałem, jak się strzela bramki. Z meczu na mecz musimy stwarzać jeszcze więcej sytuacji, bo nie mamy ich tyle, co inne drużyny. Myślę, ze jeżeli opanujemy tę sztukę, to bramek będzie więcej i napastnicy też będą strzelać - powiedział Daniel Koczon w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.

W derbach Śląska z Polonią zawodnik stanął przed świetną okazją. Koczon w drugiej połowie meczu mógł dobić bytomian, ale nie zdołał umieścić piłki w siatce. - Spóźniłem się do tego podania. "Andrut" zagrał silną piłkę. Próbowałem ją wepchnąć do bramki, ale nie udało się. Myślę, że niedługo będzie lepiej i my napastnicy trochę postrzelamy - wyjaśnił piłkarz.

Koczon nie zmusił do kapitulacji bramkarza Polonii, ale Piast wygrał spotkanie. Dzięki trafieniu lewego defensora, Macieja Michniewicza gliwiczanie cieszyli się z ważnych trzech punktów, bo mecz z Polonią był przecież określany mianem spotkania o życie. - Myślę, że przydałoby się więcej takich meczów, w których gramy z nożem na gardle. Każdy dał z siebie maksimum, zostawiliśmy sporo sił i zdrowia na boisku. Trzy punkty zostają, to znaczy jadą do Gliwic, bo tak należy powiedzieć. Bardzo się z tego cieszymy. Nie składamy broni. Jest jeszcze parę meczów do rozegrania i myślę, że zdobędziemy trochę punktów - powiedział napastnik.

Piast znalazł sposób na powstrzymanie słynnej szarańczy Marka Motyki, bo goście ani razu nie umieścili piłki w siatce, chociaż wykonali kilka stałych fragmentów gry, w tym rzutów rożnych. - Trener bardzo nas uczulał na tą szarańczę. Akurat Polonii dobrze wychodziły stałe fragmenty. Każdy z nas jednak wiedział, co ma robić. W tym meczu każdy w defensywie wykonał sto procent roboty i nie straciliśmy bramki - stwierdził Koczon.

Gliwiczanie tym samym w drugim meczu z rzędu zachowali czyste konto. Pewniejsza gra w obronie przekłada się na lepszą postawę w ofensywie. - Myślę, że w defensywie koledzy bardzo dobrze się spisali. Wiadomo, że my nie możemy sobie pozwolić na bardzo ofensywną grę. Jesteśmy pierwszy sezon w tej ekstraklasie. Uczymy się pewnych zachowań, pewnych elementów. Myślę, że w miarę upływu czasu będzie coraz lepiej - zauważył napastnik.

Po zwycięstwie nad Polonią, Piast może spać spokojnie, bo utrzymał kontakt z zespołami, z którymi będzie walczył o utrzymanie. Teraz gliwiczanie koncentrują się już na wyjazdowym starciu ze Śląskiem Wrocław. - Mam nadzieję, że będziemy trzymać kontakt z bezpiecznymi pozycjami. Teraz czeka nas trudny mecz. Wiadomo, że Śląsk jest na fali, ale my nie składamy broni. Jedziemy do Wrocławia zdobyć trzy punkty, bo co mamy do stracenia. Mecz pokaże, na co nas stać, do czego jesteśmy zdolni. Myślę, że sprawimy jeszcze parę niespodzianek, chociaż w tym sezonie nie gramy u siebie, ale w Wodzisławiu - zakończył.

Źródło artykułu: