W potyczce ze śląskim beniaminkiem Torfiorze nie przypominali ekipy, która wcześniej pewnym krokiem zmierzała do T-Mobile Ekstraklasy. - Mecz nie ułożył się po naszej myśli, zagraliśmy chyba najsłabiej w tym roku. Musimy szybko się pozbierać, żeby patrzeć do przodu i wygrywać kolejne spotkania. Z pojedynku w Rybniku nie możemy wyciągnąć chociaż jednego pozytywu, dlatego musimy to wszystko przeanalizować - przyznaje Maciej Wilusz.
Choć rybniczanie w poprzednich starciach urwali punkty Górnikowi Łęczna i Arce Gdynia, to ekipa Kamila Kieresia była zdecydowanym faworytem zawodów. - Przed meczem nastawialiśmy się na to, że będzie to ciężkie spotkanie. Przede wszystkim chcieliśmy zdobyć trzy punkty. Niestety, nie udało się. Nie zagraliśmy tego, co graliśmy w poprzednich meczach i to nas zgubiło. To spowodowało, że nie zdobyliśmy nawet punktu - kręci głową zawodnik PGE GKS-u Bełchatów.
[ad=rectangle]
Czy najjaśniejsza postać I ligi wkrótce zwiąże się z innym klubem? - Nie myślę na ten temat. Nie rozmyślam w kategoriach, co będzie w przyszłości. Najważniejsze jest to, co teraz i na tym się skupiamy - ucina spekulacje reprezentant Polski.
Na kilka kolejek przed końcem sezonu lider ma trzy punkty przewagi nad drugimi w tabeli łęcznianami. - Do końca ligi zostało nam pięć spotkań. Chcemy wygrać każdy mecz i chcemy wywalczyć awans, bo taki jest oczywiście nasz cel - puentuje Wilusz.