Skrzydłowy Sandecji zagrał w obronie. "Wydaje mi się, że nie było tak źle"

Sandecja Nowy Sącz rozpoczęła mecz z Termaliką z dwoma pomocnikami w obronie. Jednym z nich był [tag=1877]Adrian Frańczak[/tag]. Niestandardowe ustawienie wymusiło kartki i kontuzje.

Trener Ryszard Kuźma miał duży orzech do zgryzienia, bo nie mógł skorzystać ze stoperów Pablo Gomeza i Roberta Cicmana oraz bocznych obrońców Adama Mójty i Kamila Słabego. W pierwszym składzie wyszli zatem nominalni defensorzy Marcin Makuch i Mateusz Bartków wspomagani przez środkowego pomocnika Tomasza Margola i skrzydłowego Adriana Frańczaka, który zagrał na lewej stronie tej formacji. - To dla mnie niestandardowa pozycja i nowe doświadczenia. Moją nogą dominującą jest prawa, ale wydaje mi się, że nie było tak źle. Ważne, że wynik jest dobry - podkreślił były gracz Olimpii Grudziądz i KSZO Ostrowiec Świętokrzyski.
[ad=rectangle]
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Gospodarze spotkania z Termaliką Bruk-Betem Nieciecza, mimo eksperymentalnego zestawienia, długo grali na zero z tyłu. Na listę strzelców wpisał się dopiero w 89. minucie Jakub Czerwiński, ale wcześniej to Sandecja strzeliła 2 bramki. Akurat przy trafieniu gości obrońcy gości nie upilnował Frańczak. - Było zamieszanie i rywal wykończył akcję. Każdy miał indywidualne krycie przypisane, akurat strzelca bramki miałem ja - przyznał.

Biało-czarni po dobrej pierwszej części prowadzili 2:0. Po zmianie stron kibice przecierali oczy ze zdumnienia, bo zobaczyli całkowicie inną, prezentującą się dużo słabiej drużynę. - Zagraliśmy dosyć dziwnie, nie wychodziliśmy na pozycje i za mało biegaliśmy. Prowadzenie też mogło mieć na to wpływ, jednak nie możemy dać przeciwnikowi tak swobodnie rozgrywać akcji. Na pewno to przeanalizujemy na wideo i będziemy starać się to poprawić - zapewnił 26-letni zawodnik.

Komentarze (0)