- To, że przyjechaliśmy tutaj ze dwoma tytułami (mistrzostwo kraju i Puchar Ligi - przyp. red.), pozwala nam się czuć pewniej, ale jutro jest nowy dzień, nowy dzień. Zaczynamy od zera. Nie mamy obecnie nad Sevillą żadnej przewagi. Musimy ją zdobyć podczas meczu - powiedział Rodrigo na wtorkowej konferencji przed środowym finałem Ligi Europy w Turynie.
Bieżący sezon dla Benfiki jest równie piękny, jak długi. W całym sezonie mistrz Portugalii rozegra łącznie 57 spotkań - 55 meczów ma już za sobą. Zawodnicy lizbońskiego zespołu czują zmęczenie w nogach, ale w środę nie będzie miało to dla nich żadnego znaczenia. - Przyznaję, że granie tylu spotkań w sezonie nie jest łatwe. Jesteśmy lekko zmęczeni, ale w pozytywnym znaczeniu. Jesteśmy gotowi na jutro. Czuję się dobrze i nie mogę się doczekać pierwszego gwizdka - oznajmił Hiszpan.
Dwa ostatnie spotkania mają dla Orłów szczególne znaczenie, ponieważ w obu meczach stawką jest trofeum. W środę piłkarze Jorge Jesusa staną przed szansą przełamania fatalnej passy 52 lat bez triumfu w Europie. - Presja z zewnątrz jest duża, ale my, jako zespół, staramy się nią nie przejmować. Oczywiście, że chcemy wygrać i jesteśmy szczęśliwi, że znaleźliśmy się w finale w Turynie - przyznał hiszpański napastnik. To drugi z rzędu finał Ligi Europy dla piłkarzy Benfiki. W zeszłym roku ulegli londyńskiej Chelsea 1:2. To dodatkowy bodziec motywacyjny dla mistrzów Portugalii - Fakt, że graliśmy już w finale pomoże nam. Ale tak naprawdę wszystko się może zdarzyć. W tego typu meczach różne rzeczy mogą zadecydować. Wiemy, jaka jest natura takich spotkań, dlatego na ten finał reagujemy bardzo spokojnie - dodał Rodrigo.
- Nie jestem w ogóle zdenerwowany. Oczywiście to ważny mecz, ale przede wszystkim to futbol. Sevilla znalazła się w finale, ponieważ na to zasłużyła. Nikt nie kwalifikuje się do finału szczęśliwie. W ich szeregach jest wielu dobrych zawodników, jak chociażby Reyes czy Rakitić. Zrobimy wszystko żeby ich pokonać - zapowiedział napastnik Benfiki.
Rodrigo przyszedł do zespołu Orłów z rezerw Realu Madryt cztery lata temu. Miał wówczas 19 lat. Dziś jego nazwisko zna cała piłkarska Europa. Hiszpan wiele zawdzięcza swojemu obecnemu trenerowi, który wprowadził go na wyższy poziom. - Kiedy przyszedłem do Benfiki byłem bardzo młody. Oczywiście nie uczyłem się gry w piłkę w Lizbonie, ale tutaj bardzo się rozwinąłem, dzięki trenerowi. Jorge Jesus jest dla mnie bardzo ważną postacią w rozwoju mojej kariery i za to mu bardzo dziękuję. Bez wątpienia to najlepszy sezon Benfiki jeśli chodzi o grę, skuteczność, ilość bramek, dlatego jestem bardzo zadowolony z tego ile razy wygrywaliśmy i jak to robiliśmy - stwierdził podopieczny Jesusa Jorge.
Z Juventus Stadium dla SportoweFakty.pl,
Bartosz Koczorowicz
Jesteśmy na Facebooku! Dołącz do nas!