Łukasz Burliga: Trener Smuda wskoczy za mną w ogień i ja wskoczę w ogień za nim

- Nie jest łatwo żyć z tym, co się wydarzyło. Na boisku zawsze jednak zostawiam serce i myślę, że już wcześniej to potwierdziłem - mówi Łukasz Burliga z Wisły Kraków.

Maciej Kmita
Maciej Kmita
Obrońca Białej Gwiazdy w piątek został rozpoznany w krakowskim lokalu jednego z bukmacherów, a w poniedziałek sprawa ujrzała światło dzienne. Nie ma pewności, czy złamał przepisy PZPN - te bowiem nie zabraniają piłkarzom gry u bukmachera, a jedynie zakazują obstawiania zdarzeń związanych z udziałem polskich drużyn. Z drugiej strony, w kontrakcie z Biała Gwiazdą ma zakaz gry w zakładach bukmacherskich.Krakowski klub na razie ograniczył się do krótkiego komunikatu, w którym poinformował, że zawodnik przyznał, iż nie obstawiał zdarzeń związanych z meczami T-Mobile Ekstraklasy, ale w związku z tym, że w poniedziałek Wisła grała mecz z Ruchem, dopiero na wtorek zaplanowano spotkanie zawodnika z zarządem.
Wydawać by się mogło, że w takiej sytuacji trener Franciszek Smuda nie postawi na niego w spotkaniu z Niebieskimi, ale 26-latek pojawił się w wyjściowym składzie Wisły i rozegrał pełne 90 minut.

- Nie jest łatwo żyć z tym, co się wydarzyło. Na boisku zawsze jednak zostawiam serce i myślę, że już wcześniej to potwierdziłem - mówi wiślak.

Trener Smuda stwierdził, że nie mógł odstawić "Burego", ponieważ po pierwsze nikt mu nie udowodnił żadnej winy, a po drugie "w tej chwili to jego najlepszy obrońca".

- Bardzo szanuję trenera Smudę. On mi powiedział, że jest za mną do końca i że wskoczy za mną w ogień. Ja też bym wskoczył za nim w ogień. Tu sytuacja jest prosta - tłumaczy Burliga.

Zawodnik sam przyznał się szkoleniowcowi do wizyty w punkcie bukmacherskim zanim sprawa ujrzała światło dzienne w poniedziałek: - Sam w niedzielę poszedłem do trenera i powiedziałem mu, jak wygląda sytuacja. Trener powiedział mi, żebym się skupił na meczu, bo trzeba stoczyć walkę z Ruchem.

Na zakończenie 34. kolejki T-ME Białą Gwiazda zremisowała z Niebieskimi 2:2. To oznacza, że na trzy mecze przed końcem sezonu chorzowianie wciąż mają trzy punkty przewagi nad Wisłą.

- Graliśmy o zwycięstwo, daliśmy z siebie tyle, ile mogliśmy i wyszedł z tego remis. Uważam, że to sprawiedliwy wynik. Nie straciliśmy szansy na puchary. Ruch ma bardzo ciężki mecz z Legią, a my gramy u siebie z Górnikiem. Jeśli wygramy, to mamy naprawdę dużą szansę na 3. miejsce, bo potem znów gramy u siebie - mówi Burliga.

Zawodnik Wisły nie chciał bezpośrednio rozmawiać o samym fakcie wizyty u bukmachera. We wtorek po spotkaniu z zarządem klubu obie strony wydadzą oficjalny komunikat w tej sprawie.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×