Zawodnik śląskiej drużyny nie wystąpił w zwycięskim meczu nad Dolcanem Ząbki, na co nie pozwolił mu uraz kolana. - Po starciu z GKS-em Bełchatów nie mogłem grać. Nie dostałem pozwolenia od lekarza, który mnie operował. Poczułem ból w kolanie i dałem mu się zregenerować, czas goi rany. Pojechałem do Ząbek, żeby być z zespołem i wspomagać. W poniedziałek pracowałem już na pełniejszych obrotach - tłumaczy Jarosław Wieczorek.
[ad=rectangle]
Zielono-czarni kolejny raz sprostali rywalowi z wysokimi aspiracjami i powoli witają się z bezpieczną strefą, dającą utrzymanie na zapleczu T-Mobile Ekstraklasy. - Wyszliśmy z założenia, żeby nie odkrywać się na początku pierwszej połowy. Taktyka była bardzo trafiona i daliśmy wyszaleć się Dolcanowi w dwudziestu minutach. Próbowaliśmy skontrować gospodarzy, co udało się zrobić po bardzo dobrej akcji zakończonej bramką. Po przerwie przeciwnik wyszedł podwójnie zmotywowany i przez pierwsze piętnaście minut atakował ze zdwojoną siłą. Gospodarze mieli sytuacje do wyrównania, jednak Zjawiński nie trafił do pustej bramki. W tym momencie szczęście uśmiechnęło się do nas i dalej mogliśmy grać z przewagą gola. Mieliśmy kolejne okazje. Najpierw tę, którą wywalczył Daniel Feruga, a potem sytuację Idrissy Cisse. Może zabrakło mu sił w wykończeniu akcji, bo dużo walczył w defensywie. Jednak przy asyście bramkarza i obrońcy bramkę na wślizgu zdobył Kamil Kostecki. Wynik uważam za jak najbardziej zasłużony - mówi pomocnik, który poczynania kolegów obserwował z ławki.
Wieczorek miał wpływ na wcześniejsze udane wyniki z kandydatami do awansu. Wspaniała seria zaczęła się od wygranej z Górnikiem Łęczna, której nie można porównać do tej sobotniej. - To nie był taki sam mecz jak w Łęcznej, gdzie Górnik atakował z każdej strony, a my wygraliśmy na dużym szczęściu. Myślę, że w Ząbkach zwyciężyliśmy doświadczeniem, wolą walki, ambicją, umiejętnościami piłkarskimi i przygotowaniem taktycznym, ponieważ Dolcan w żaden sposób nas nie zaskoczył. Na odprawie wszystko zostało poruszone i na boisku było widać, że zawodnicy wiedzą jak się poruszać, ustawiać, asekurować i na kogo zwrócić większą uwagę - przyznaje Wieczorek.
Rybnicki beniaminek nie przestaje zaskakiwać. Jego postawa w pojedynkach z czołowymi ekipami I ligi zasługuje na brawa. - W sporcie wszystko jest możliwe. Po ciężkich dniach i trudnych meczach musi przyjść lepszy okres. Po dobrym okresie przychodzi trudny moment i wszystko się komplikuje. To jest sport. Organizmów ludzkich nie da się na tyle wytrenować, czy ukształtować, by w każdym spotkaniu każdy zawodnik był w najwyższej formie. Sport rządzi się własnymi prawami - dowodzi 28-latek.
W 31. kolejce rybniczanie podejmą podopiecznych Przemysława Cecherza, którzy pokonali Arkę Gdynia. Obie drużyny dzielą trzy punkty. - Kolejarz patrzy w tabelę i przyjeżdżając do Rybnika będzie zachowywał się tak jak my z Górnikiem. Przyjedzie i będzie się bronił, a my będziemy musieli atakować. To kwestia taktyki i umiejętności piłkarskich, które będą decydowały o końcowym wyniku. Wynik starcia z zespołem, który w tabeli znajduje się bezpośrednio obok jest decydujący w całym rozrachunku. Bez znaczenia będzie to, czy to przeciwnik z czuba tabeli, czy taki, który broni się przed degradacją - kończy Wieczorek.