Zielono-czarni w końcu zaczęli mecz od ataków, a nie oczekiwania, co zrobi przeciwnik. Jak się okazało, ta taktyka była bardzo dobra, bo już w 10. minucie Stal objęła prowadzenie, a potem je podwyższyła. Dzięki temu mogła spokojnie kontrolować przebieg zawodów. - W tej rundzie brakowało nam tych bramek na 1:0, a w tej lidze są one kluczowe, bo gra się łatwiej i można kontrolować mecz. W większości gier musieliśmy wynik gonić. Teraz się udało zdobyć gola, później podwyższyć wynik. Kontrolowaliśmy przebieg spotkania, ale był takim moment, kiedy rywale trafili do siatki po naszym gapiostwie w defensywie. Zrobiło się wtedy nerwowo. W końcówce udało nam się strzelić trzecią bramkę i był spokój do końca zawodów - powiedział Tomasz Płonka strzelec pierwszego gola dla ekipy ze Stalowej Woli.
[ad=rectangle]
Dzięki dwóm ostatnim wygranym zespół z hutniczego miasta trochę odetchnął, wydostał się ze strefy spadkowej i ma znacznie lepszą sytuację niż jeszcze tydzień temu. - Pewnie, że odetchnęliśmy. Wygraliśmy dwa spotkania z rzędu i mamy 48 punktów. Ktoś tam wyliczył przed sezonem, że do utrzymania potrzebne będzie 51 oczek. Trochę nam jeszcze brakuje. Są jeszcze dwa pojedynki, sezon się jeszcze nie skończył - dodał Płonka.
Na pewno zielono-czarni czują lekki niedosyt, bowiem już wcześniej mogli sobie zapewnić pewien komfort, ale przez siedem kolejnych kolejek nie potrafili odnieść zwycięstwa. Teraz ich sytuacja wyglądałaby zupełnie inaczej, a tak trzeba jeszcze walczyć o zachowanie ligowego bytu. - Wiadomo, że fajnie byłoby wygrać wcześniej parę spotkań i już od jakiegoś czasu byśmy świętowali. Gdyby w piłce wszystko byłoby przewidywalne, to nikt nie przychodziłby na stadion - kontynuuje.
Płonka w ostatnim czasie znowu zaczął strzelać gole. W dwóch ostatnich potyczkach dwukrotnie wpisał się na listę strzelców. Ma na swoim koncie już osiem trafień, z czego pięć w tej rundzie. - Wcześniej trochę tych sytuacji napsułem i miałem trochę za uszami. Drużyn na mnie liczy. Teraz dwa gole w dwóch meczach, praktycznie bliźniacze akcje. Ja nie patrzę czy bramka jest ładna czy nie. Ważne, że piłka znalazła drogę do siatki - stwierdził napastnik Stalówki.
Zielono-czarnych czekają teraz boje ze Świtem Nowy Dwór Mazowiecki i Radomiakiem Radom, czyli zespołami, które już spadły z ligi. Na pewno Stalówkę czekać będą trudne boje. - Oni nie mają już nic do stracenia, trenerzy porotują składem i zagrają ci, którzy mniej grali i będą się chcieli pokazać. Wiadomo, że trzeba powalczyć o angaż na przyszły sezon. Będzie się z nimi grać ciężko, a dodatkowo na nas będzie ciążyła presja - zakończył Tomasz Płonka.