Flota Świnoujście na mecz z wiceliderem mogła jechać z nadzieją na dobry rezultat. PGE GKS przegrał trzy ostatnie spotkania, w tym jedno na własnym obiekcie w starciu z Wisłą Płock, która w 31. kolejce I ligi musiał uznać wyższość ekipy z Pomorza Zachodniego. Rzeczywistość okazała się jednak brutalna i podopieczni Kamila Kieresia okazali się być rywalem poza zasięgiem.
- Na pewno przyjechaliśmy do Bełchatowa z założeniem, że powalczymy, zwłaszcza że GKS-owi nie szło ostatnio za dobrze. Początek układał się nawet po naszej myśli. Chcieliśmy z dobrej, szczelnej defensywy wyprowadzać groźne kontrataki. Z tym drugim było może trochę gorzej, bo nie okazywaliśmy się tak groźni w ofensywie, jak to sobie zakładaliśmy, ale do momentu straty bramki wyglądało to na wyrównaną walkę. Padł jednak ten nieszczęśliwy gol, który ułożył rywalowi mecz, a my później nie byliśmy już w stanie odmienić losów spotkania i przeciwstawić się gospodarzom - podsumował niedzielne spotkanie Sebastian Olszar. [ad=rectangle]
Goście radzili sobie w Bełchatowie całkiem nieźle tylko przez niespełna pół godziny. W 29. minucie koszmarny błąd popełnił jednak bramkarz Floty, który tak niefortunnie wprowadził piłkę do gry, że trafiła ona pod nogi czujnego Bartłomieja Bartosiaka, a ten nie miał problemu z otworzeniem wyniku meczu. Od tego momentu gra zespołu ze Świnoujścia wyglądała już dużo gorzej. - Niestety często tak się właśnie dzieje. Bronimy się dobrze, szczelnie, tak jak to sobie planowaliśmy, w tu wpada taka dołująca bramka. To jest jednak drużyna i musimy umieć z czegoś takiego wyjść. Nie może być tak, że jedna sytuacja tak drastycznie pogarsza potem poziom naszej gry - podkreśla w rozmowie z serwisem SportoweFakty.pl napastnik Floty.
Jesteśmy na Facebooku! Dołącz do nas!
Powrót do domu z zerowym dorobkiem punktowym spowodował, że podopieczni Tomasz Kafarski mają już tylko jedno oczko przewagi nad strefą spadkową. W ostatnich kolejkach sezonu świnoujścianie zmierzą się z wyżej notowaną Sandecją Nowy Sącz i zdegradowanym już Can-Pack Okocimskim Brzesko. Trudno powiedzieć ile punktów zapewnić może w obecnej sytuacji utrzymanie.
- Czeka nas walka do ostatniego meczu. Wiedzieliśmy o tym już kilka kolejek temu, patrząc na to jak układają się inne wyniki. Widać, że nikt nie odpuszcza, przez co nie ma pewnych kandydatów do spadku czy utrzymania. Zobaczymy jakie będą jeszcze padać rozstrzygnięcia, ale my musimy myśleć o sobie. Na pewno jesteśmy w stanie w kolejnych dwóch meczach zdobyć odpowiednią liczbę punktów, żeby pozostać w I lidze - zaznacza urodzony w Cieszynie zawodnik.