Łukasz Hanzel: Chcieliśmy podtrzymać w Łodzi dobrą passę

Po trzech zwycięstwach z rzędu gliwiczanie znaleźli w lidze pogromcę. Okazał się nim łódzki Widzew, który pokonał we wtorkowo-środowym meczu przy Piłsudskiego Piasta 2:1.

Bartosz Koczorowicz
Bartosz Koczorowicz

Swoje niezadowolenie z końcowego rezultatu wyraził po ostatnim gwizdku sędziego Pawła Gila pomocnik zespołu Angela Pereza Garcii, Łukasz Hanzel. Gracz Piasta mógł sam doprowadzić w Łodzi do wyrównania, ale dwa razy uderzył niecelnie na bramkę Patryka Wolańskiego. Problem z celnym strzelaniem dotknął w tym spotkaniu cały gliwicki zespół. - Z boiska także mieliśmy wrażenie, że szwankowała skuteczność. W niektórych sytuacjach brakowało szczęścia. Mieliśmy kilka główek, zwłaszcza Csaba Horvath. Nie wykorzystaliśmy jednak tego, co mieliśmy. Przegraliśmy, ale musimy się podnieść, żeby w ostatniej kolejce ładnie pożegnać się w tym sezonie z własną publicznością - powiedział po meczu Hanzel.

Ostatnie starcie Piast rozegra na boisku przy ul. Okrzei. Przeciwnikiem gliwiczan będą piłkarze Podbeskidzia Bielsko-Biała, którzy pewnie utrzymali się w ekstraklasie, pomimo bycia typowanym na głównego, obok Widzewa, kandydata do spadku. Zdaniem Hanzela, będzie to świetna okazja, aby powrócić na zwycięską ścieżkę, z której Piast nie schodził w trzech meczach z rzędu przed starciem z łodzianami. - Bardzo żałuję też porażki, bo chcieliśmy w Łodzi podtrzymać naszą dobrą passę. Tym razem jednak nie udało. Musimy odkuć się u siebie w następnym spotkaniu, dograć ten sezon do końca, a w następnym walczyć o czołową "ósemkę" - stwierdził lakonicznie piłkarz zespołu Angela Pereza Garcii.

Mecz w Łodzi był spotkaniem, które zostanie zapamiętane na długo. Główną przyczyną tego nie jest jednak bynajmniej gra piłkarzy, a fakt, że spotkanie rozegrane zostało... w ciągu dwóch dni - we wtorek i środę. Wszystko z powodu ogromnej ulewy, jaka przeszła pierwszego dnia przez centrum Polski, skutecznie uniemożliwiając kontynuowanie meczu. Spotkanie dokończono w środę, zaczynając od 12. minuty, czyli momentu przerwania przez Pawła Gila meczu we wtorek. - Ciężko powiedzieć, czy to miało na nas jakikolwiek wpływ. Nie ma co jednak szukać w tym jakiegokolwiek usprawiedliwienia na naszą porażkę, choć rzeczywiście była to dla nas niespotykana jak dotąd sytuacja. Widzew miał takie same warunki jak my - odpowiedział zawodnik Piasta.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×