Początek meczu dostarczył ogromu emocji. Francuzi szybko przejęli inicjatywę i robili wszystko, by otworzyć wynik. Po kilku groźnych dośrodkowaniach rywala, w 5. minucie lechici wreszcie przejęli piłkę i wyprowadzili kontrę, którą kompletnie zaskoczyli Nancy. Semir Stilić przedarł się środkiem boiska, a następnie odegrał na prawe skrzydło do Sławomira Peszko. Były piłkarz Wisły Płock wpadł w pole karne, z łatwością ograł Jonathana Brisona i pokonał Gennaro Bracigliano lekkim, ale mierzonym strzałem po ziemi.
Kibice na stadionie przy ul. Bułgarskiej mogli unieść ręce w geście triumfu, ale ich radość trwała niestety tylko pięć minut. Nawet po objęciu prowadzenia przez Lecha obraz gry nie uległ zmianie i nadal stroną przeważającą byli Francuzi. Gościom już w 10. minucie udało się wyrównać. Akcja była dość podobna do tej, po której do siatki trafili poznaniacy. W roli asystenta wystąpił Issiar Dia, a z podobnej odległości jak Peszko Ivana Turinę pokonał Chris Malonga.
Chorwacki golkiper, którego obecność w pierwszym składzie Kolejorza była największym zaskoczeniem, zanotował mimo wszystko dobry występ. Nie popełnił żadnego rażącego błędu, a w wielu sytuacjach wykazywał się pewnością w interwencjach, czego czasem brakuje etatowemu dotąd bramkarzowi poznaniaków, Krzysztofowi Kotorowskiemu.
Z upływem czasu lechici otrząsnęli się nieco z przewagi rywala i przenieśli ciężar gry na środek boiska. W 18. minucie powinni nawet prowadzić 2:1, lecz po strzale głową Stilicia jeden z obrońców wybił piłkę z linii bramkowej. Bośniak dopiął jednak swego i po czterech minutach wypracował drugiego gola dla Lecha. Rozgrywający gospodarzy zauważył, że Bracigliano jest źle ustawiony i podjął bardzo odważną próbę, decydując się na strzał niemal z połowy boiska. Golkiper Nancy z trudem złapał piłkę, a następnie zachwiał się i wszedł z nią do bramki. Rumuński sędzia Pavel Balaj nie miał wątpliwości i nakazał wznowić grę od środka, uznając trafienie dla Kolejorza.
W kolejnych minutach pierwszej połowy gole już nie padły, gdyż oba zespoły nieco uspokoiły swoje poczynania i nie podejmowały tak dużego ryzyka w akcjach zaczepnych jak na początku spotkania. Obejrzeliśmy za to kilka niezłych strzałów z dystansu. Formę Turiny sprawdzili Julien Feret i Monsef Zerka, natomiast Bracigliano próbował zaskoczyć Stilić. Bramkarze nie dali się jednak pokonać i do przerwy utrzymał się rezultat 2:1 dla Lecha.
Na drugą połowę drużyna Franciszka Smudy wyszła bardzo dobrze usposobiona. Poznaniacy spisywali się znacznie lepiej niż na początku spotkania i nie pozwalali rywalom na zbyt wiele pod własną bramką. Francuzi, widząc niemożność rozegrania akcji kombinacyjnej, starali się oddawać strzały z dystansu. Jeden z nich miał miejsce w 63. minucie, gdy Dia uderzył w sam środek bramki, ale nadał piłce taką rotację, że Turina miał ogromne problemy z jej złapaniem. Ostatecznie skończyło się tylko na strachu, gdyż z asekuracją pospieszyli obrońcy Lecha. Jeszcze więcej kłopotów golkiperowi gospodarzy sprawił w 71. minucie Brison, który huknął z narożnika boiska. Tym razem Chorwat wyekspediował futbolówkę na rzut rożny.
W 79. minucie poznaniacy mogli definitywnie rozstrzygnąć losy meczu, a przed wyborną szansą stanął, wprowadzony na boisko chwilę wcześniej, Robert Lewandowski. Jakub Wilk obsłużył byłego napastnika Znicza Pruszków idealnym podaniem, ale jego strzał z 7 metrów okazał się minimalnie niecelny i piłka poleciała nad poprzeczką. Ta sytuacja boleśnie zemściła się na Lechu już po dwóch minutach. Wówczas Nancy doprowadziło do wyrównania. Na listę strzelców wpisał się Zerka, który pokonał Turinę świetnym technicznym uderzeniem w długi róg. Tym razem bramkarz Lecha nie miał nic do powiedzenia i mógł tylko bezradnie patrzeć, jak futbolówka grzęźnie w siatce.
Stracony gol nie podziałał na poznaniaków zbyt dobrze, bowiem nie zdołali już oni stworzyć większego zagrożenia pod bramką Bracigliano. W doliczonym czasie gry swoją szansę miał wprawdzie Hernan Rengifo, który przestrzelił z kilku metrów, jednak ta okazja zrodziła się po fatalnym błędzie golkipera gości, który minął się z piłką. Wcześniej natomiast decydującego gola dla Francuzów mógł zdobyć Feret. W 87. minucie pomocnik Nancy oddał przepiękny techniczny strzał z 17 metrów i chybił celu minimalnie. Gdyby piłka leciała w światło bramki, Turina bez wątpienia skapitulowałby po raz trzeci.
Ostatecznie mecz zakończył się remisem 2:2. Podział punktów w starciu z ekipą występującą w Ligue 1 wstydu lechitom nie przynosi. Nie można jednak powiedzieć, by podopieczni Franciszka Smudy mieli wielkie powody do zadowolenia. Z całą pewnością mogli to spotkanie wygrać i znacznie ułatwić sobie dalszą rywalizację w fazie grupowej. W następnych kolejkach czekają ich bowiem niezwykle trudne pojedynki. 27 listopada Kolejorz wyjedzie do Moskwy na mecz z CSKA, następnie 4 grudnia zagra u siebie z Deportivo La Coruna, by dwa tygodnie później zakończyć rywalizację spotkaniem w Rotterdamie z Feyenoordem.
Lech Poznań - AS Nancy 2:2 (2:1)
1:0 - Peszko 5'
1:1 - Malonga 10'
2:1 - Bracigliano (sam.) 22'
2:2 - Zerka 81'
Składy:
Lech Poznań: Turina - Wojtkowiak, Arboleda, Bosacki, Djurdjević, Peszko (78' Lewandowski), Murawski (90' Kucharski), Stilić, Injac (64' Bandrowski), Wilk, Rengifo.
AS Nancy: Bracigliano - Calve, Ouaddou, Luiz, Brison, Dia, Gavanon (69' Berenguer), Feret, N'Diaye (63' N'Guemo), Malonga (86' Helder), Zerka.
Żółte kartki: Peszko (Lech) oraz Bracigliano, Luiz (Nancy).
Sędzia: Pavel Balaj (Rumunia).
Widzów: 22 500.
Najlepszy piłkarz Lecha: Semir Stilić.
Najlepszy piłkarz Nancy: Monsef Zerka.
Najlepszy piłkarz meczu: Semir Stilić.