- Oba zespoły w tym meczu grały w piłkę. Nie mieliśmy do czynienia z sytuacją podobną do meczu z Wisłą Kraków, gdzie jedna drużyna murowała dostęp do własnej bramki. W pierwszej połowie obie drużyny miały sporo okazji do zdobycia bramki. Na boisku było dużo niezłego futbolu, a o to przecież chodzi - ocenia Ricardo Moniz, trener Lechii Gdańsk.
[ad=rectangle]
- Po stracie bramki Górnik się otworzył. Wiedzieliśmy, że otwiera nam to szanse na wyprowadzanie szybkich kontrataków przez Piotra Grzelczaka i Macieja Makuszewskiego. Świetnie bramkarz rywala obronił też strzał Zaura Sadajewa. Ja już tę piłkę widziałem w bramce - przyznaje holenderski szkoleniowiec.
O losach meczu Lechii z Górnikiem Zabrze przesądziły dwa rzuty karne. - W drugiej połowie mieliśmy szczęście, że wywalczyliśmy rzuty karne, które udało nam się zamienić na bramkę. Zaur Sadajew zagrał na swoim wysokim poziomie, a Stojan Vranjes w dwóch meczach wykorzystał aż cztery rzuty karne, co jest niesamowite - kiwa głową z uznaniem opiekun biało-zielonych.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
- Tym meczem kilku zawodników żegnało się z naszym klubem i atmosfera po końcowym gwizdku była fantastyczna. Dla nas to sukces, bo osiągnęliśmy najlepszy wynik w tej lidze od 1959 roku. To dla nas historyczna sprawa. Wykonaliśmy kawał dobrej roboty i jesteśmy z tego dumni. Mam nadzieję, że będzie to baza na jeszcze lepszy wynik w przyszłym sezonie - zapewnia trener ekipy z Trójmiasta.