Wieczorek jest strasznie zakompleksionym człowiekiem - rozmowa z Tomaszem Hajto, obrońcą Górnika Zabrze

Weteran ligowych boisk i lider defensywy Górnika, Tomasz Hajto w rozmowie z naszym portalem zdradził nam m.in. co zdenerwowało go w zachowaniu Mariusza Ujka podczas meczu z GKS Bełchatów, na ile lat się czuje, a także co myśli o wypowiedziach, jakich na jego temat w prasie udziela były szkoleniowiec 14-krotnych mistrzów Polski, Ryszard Wieczorek.

W ostatnim czasie trener Henryk Kasperczak przestawił cię ze środka na prawą stronę obrony. Ty już po meczu z Łódzkim Klubem Sportowym narzekałeś na tą zmianę. Naprawdę tak bardzo ci to przeszkadza?

Tomasz Hajto: Trener zadecydował, że mam grać na prawej obronie i tam też gram. Myślę, że dopóki się dobrze czuję i nie mam większych bądź mniejszych kłopotów zdrowotnych mogę grać na tej pozycji bez żadnego problemu. Ja jestem gotów zagrać wszędzie tam, gdzie trener mnie wystawi, bo to on decyduje o ustawieniu na boisku, a ja muszę się z nim zgadzać.

Ile lat ma Tomasz Hajto - 36, jak wskazuje metryka czy też dwa razy po 18, jak mówi trener Kasperczak?

- Piłkarz ma zawsze tyle lat na ile się czuje. Ja nie czuję się znużony tym co robię i na pewno nie jestem jeszcze piłkarskim emerytem. Jestem gotów grać jeszcze przynajmniej do końca tego sezonu, a jeśli klub będzie zainteresowany dłuższą współpracą, a ja będę czuł się dobrze fizycznie to na pewno bliżej mi będzie do osiemnastki niż do czterdziestki (śmiech).

Gra Górnika w ostatnich meczach wygląda coraz lepiej, ale nie idzie to w parze z lepszymi wynikami. Czym jest to spowodowane?

- W ostatnich meczach graliśmy dobrze, ale kończyły się one zazwyczaj naszymi porażkami. Ciężko mi powiedzieć w czym leży nasz problem. Gramy dobry futbol, często atakujemy a przegrywamy. Szczerze mówiąc, to ja wolałbym grać mniej efektownie, a bardziej efektywnie, ale mam nadzieję, że niebawem oba te aspekty gry się uda nam połączyć.

Ostatnie ligowe spotkanie z GKS Bełchatów było praktycznie przez was wygrane, a mimo to po ostatnim gwizdku znów schodziliście z boiska pokonani.

- Mecz z GKS Bełchatów był dla nas dziwnym spotkaniem. Graliśmy dobrze, a po bezmyślnych, głupich błędach w obronie traciliśmy bramki. Myślę, że jedynym pozytywem w naszej obecnej sytuacji jest to, że nie możemy już niżej spaść. Jesteśmy w strefie spadkowej i możemy się z tego miejsca odbić tylko w górę. Mamy dobrą drużynę i na pewno niebawem zaczniemy grać na miarę naszych możliwości.

Twoje starcie w 10. minucie meczu z Mariuszem Ujkiem podczas meczu z Bełchatowem było obszernie komentowane w mediach. Jak ty skomentujesz tę sytuację?

- Mój faul na Ujku był i był ewidentny, za co dostałem słusznie żółtą kartkę. Na pewno nie powinienem interweniować tak ostro w tej sytuacji, ale czasami trzeba takimi interwencjami wzbudzić sobie respekt u rywala. Wtedy ten stara się ciebie omijać szerokim łukiem, dzięki czemu napór na bramkę jest mniejszy.

Mnie raczej chodziło o sytuację bezpośrednio po faulu. Zareagowałeś bardzo ostro, a Mariusz Ujek nie był ci dłużny. O co poszło?

- Wkurzyło mnie to, że Ujek robił tak zwanego "zaskrońca", czyli leżał na murawie i zwijał się jakby nie wiem jak go bolało, próbując wymusić tym dla mnie czerwoną kartkę. Dziwne było tym bardziej to, że po chwili skoczył do mnie jakby nigdy nic. Ujek jest słabym aktorem. Po meczu podszedł do mnie i tłumaczył, że rzeczywiście bardzo go noga bolała. Podaliśmy sobie ręce i rozeszliśmy się w zgodzie.

Jak można było w taki sposób przegrać z Bełchatowem? Rywal leżał praktycznie na łopatkach, czekając na decydujący cios, a w najmniej spodziewanym momencie wstał i was znokautował.

- Jak już mówiłem wcześniej to był bardzo dziwny mecz. Poza tym sędziowie wypaczyli wynik tego spotkania. Popełniali oni głupie błędy, które w ostatecznym rozrachunku zadecydowały o naszej porażce. Najpierw dyktują rzut karny dla Bełchatowa, po wątpliwym faulu, a potem nie widzieli ewidentnego faulu Rachwała na Zahorskim w polu karnym. Taka interwencja to przecież czerwona kartka i rzut karny dla nas. Wtedy już Bełchatów by się nie podniósł.

Kibice mimo faktu, że przegrywacie na każdym spotkaniu są waszym dwunastym zawodnikiem.

- Tak, atmosfera jaką stworzyli kibice podczas meczu z GKS Bełchatów była znakomita. Jeszcze nigdy nie było na Górniku tak żywo reagującej publiki jak w tym spotkaniu i jestem pełen uznania dla kibiców za wkład jaki wnoszą w naszą grę. Mam nadzieję, że kiedyś poziomem piłkarskim dorównamy ich poziomowi kibicowania.

Najbliższe ligowe spotkanie Górnika Zabrze z Odrą Wodzisław przez kibiców i całe śląskie środowisko nazywane jest meczem Ryszard Wieczorek kontra Tomasz Hajto. Były szkoleniowiec otwarcie w ostatnim czasie cię krytykował.

- Mnie nie interesuje co Wieczorek wygaduje w prasie. Niech sobie gada co chce. Najwidoczniej ma takie kompleksy, że myśli sobie, że wszystko wie najlepiej. Na tego gościa mi szkoda czasu.

Prawdą jest, że Tomasz Hajto nie zna się na piłce nożnej? Wieczorek uważa, że tak właśnie jest.

- Właśnie o tego typu wypowiedziach Wieczorka mówię. Myśli sobie, że jak ma jakąś tam licencję trenerską to wszystko wie najlepiej, a nikt prócz jego się nie zna na piłce. A Hajto to już w ogóle o tym nie ma pojęcia.

Ty sam zaraz po odejściu Ryszarda Wieczorka z posady Górnika powiedziałeś, że trener popełnił błąd w przygotowaniach drużyny. Nadal podtrzymujesz się tej wersji?

- Tak. Myślę, że właśnie tak było. Trener niepotrzebnie zmieniał cykle treningowe w trakcie okresu przygotowawczego, bo teraz się te eksperymenty na naszej grze odbijają. Myślę, że Wieczorek sam wie co zrobił źle, ale nie chce przyznać się do błędu. Już taki ma charakter i raczej nikt tego nie zmieni. Muszę powiedzieć jedynie tyle, że nie Wieczorek jest głównym problemem Górnika, a brak wyników i musimy nad tym popracować, a nie przejmować się kompleksami byłego trenera.

Jedziesz do Wodzisławia jak na wojnę?

- Nie ma żadnej wojny. Jadę do Wodzisławia z drużyną i naszym celem jest zwycięstwo w tym meczu. To jest cel numer jeden i chcemy go za wszelką cenę osiągnąć. Wieczorkowi życzę wszystkiego najlepszego, ale niech ma świadomość, że Górnik jest silniejszy od Odry i w niedzielę wygra to spotkanie. Nie pozostawimy mu żadnych złudzeń. Odra jest jak drzewo, a my musimy jechać do Wodzisławia jak bezlitosny drwal i wyrąbać ją z korzeniami.

Warsztaty trenerskie Henryka Kasperczaka i Ryszarda Wieczorka są podobne?

- Nie chcę porównywać warsztatów trenerskich szkoleniowców, bo nie o to w tym wszystkim chodzi. Obaj są dobrymi szkoleniowcami, każdy z nich ma swoje zalety i będzie chciał w tym spotkaniu pokazać wyższość nad rywalem. Wiele zależy od tego jak Odra zareaguje na bodziec nowego szkoleniowca, bo my z trenerem Kasperczakiem jesteśmy maksymalnie umotywowani i chcemy grać nie tylko dobrze, ale też strzelać bramki i wygrywać. Takie jest nasze nastawienie przed każdym meczem i nie inaczej będzie teraz.

Prasa pisała też o tym, że chcesz wrócić do ŁKS Łódź po tym sezonie. Jest w tym jakieś ziarnko prawdy?

- Prasa jest od tego żeby pisać. Miałem już grać u szejków w Katarze, teraz mam grać w ŁKS Łódź. Być może według prasy za tydzień wyjadę do jakiegoś innego klubu. Nie bądźmy śmieszni. Jestem obecnie zawodnikiem Górnika Zabrze i gra w tym klubie jest dla obecnie mnie jedynym celem. Co będzie dalej pokaże czas.

Czego mogę na zakończenie życzyć Tomaszowi Hajto?

- Przede wszystkim żeby Górnik zaczął wygrywać, bo tego i mnie i drużynie obecnie najbardziej potrzeba.

Komentarze (0)