Nie ma lepszego momentu na rewolucję niż kryzys - rozmowa z Robertem Podolińskim, nowym trenerem Cracovii

- Jestem świadom tego, że w Cracovii jest duża presja, ale nie zamierzam nikogo oszukiwać i mamić pięknymi słowami - mówi SportoweFakty.pl nowy trener Pasów Robert Podoliński.

Maciej Kmita
Maciej Kmita

Maciej Kmita: Długo zastanawiał się pan nad propozycją od Cracovii i kiedy ona pojawiła się pojawiła?

Robert Podoliński: - Pozwoli pan, że odpowiem tylko na pierwszą część pytania: nad propozycją Cracovii nie trzeba się długo zastanawiać - takiemu klubowi jak Pasy się nie odmawia.

Niemal do samego końca walczył pan z Dolcanem Ząbki o awans do ekstraklasy. Gdyby się udało, zostałby pan w Ząbkach?

- To jest bardzo trudne pytanie. Ekstraklasy w Ząbkach niestety nie będzie, a w sobotę gramy o 3. miejsce w tabeli. To już jest historia i od nowego sezonu będę pracował w Cracovii.
Już przed rokiem był pan o krok od przejęcia Jagiellonii Białystok. Co wtedy poszło nie tak między klubami albo między panem a Jagą, że ostatecznie został pan w Dolcanie?

- Tak naprawdę to nie wiem. Byłem na konkretnych rozmowach w Białymstoku, ale jak się okazało byłem jednym z kilkunastu trenerów, z którymi klub wtedy rozmawiał. Pewnie nawet się na autostradzie mijaliśmy i mogliśmy się pozdrowić... Szczerze mówiąc, nie wiem, czemu Jagiellonia wówczas się nie zdecydowała. Ja też nie mogłem sobie pozwolić na czekanie w nieskończoność na decyzję Jagiellonii. Za Piotrka Stokowca trzymałem kciuki - takie jest życie trenerów, że jesteśmy przyjaciółmi, ale też rywalami na rynku pracy.

Eksperci i kibice nie mogli doczekać się pana w ekstraklasie. Cracovia była jedynym klubem, który teraz się do pana zgłosił?

- Bardzo nieeleganckie byłoby teraz podawać nazwy innych klubów. Miałem inne oferty, ale ta z Cracovii była najbardziej konkretna, moim wyborem była Cracovia i uważam, że to jest wybór najlepszy z możliwych.

To jest pana drugie podejście do Cracovii, w której pracował pan już w sezonie 2009/2010. Jaki to był czas? - Krótki i intensywny. Byłem asystentem trener Artura Płatka. Było dużo pracy i dużo wyjazdów, bo graliśmy w Sosnowcu. To były tylko dwa mecze mistrzowskie, ale bardzo miło ten czas wspominam, bo to była moja pierwsza przygoda z ekstraklasą. Mam z Pasami tylko miłe wspomnienia i mam nadzieję, że tak będzie też w przyszłości.
Wie pan, czym przekonał pan władze Cracovii do siebie? W sezonie 2012/2013 dwukrotnie pokonał pan drużynę Wojciecha Stawowego.

- Naprawdę nie wiem, bo nie zadawałem tego pytania szefom. Dostałem propozycję, co było pewnie docenieniem mojej pracy w Dolcanie i ją przyjąłem bez chwili zawahania.

Cracovię latem czekają duże zmiany, wielu zawodnikom kończą się kontrakty. Pan już wie, jak bardzo się zmieni ten zespół?

- Najpierw dowiedzą się o wszystkim piłkarze, a potem kibice poprzez media.

A decyzje już zapadły czy jeszcze są znaki zapytania?

- To jest proces ciągły. Nie ma jeszcze ostatecznych decyzji w każdej sprawie.

Jedynym pewnym ruchem jest w tej chwili chyba tylko powrót Tomasza Wełny z wypożyczenia do Puszczy Niepołomice? To na marginesie bodaj jedyny piłkarz Pasów, z którym wcześniej pan współpracował.

- Prawdopodobnie wraca. To są jednak rzeczy, nad którymi nie mieliśmy się jeszcze czasu zastanowić, bo jesteśmy w trakcie planowania okresu przygotowawczego, zgrupowania i gier kontrolnych. Nad personaliami też się jeszcze zastanawiamy, bo od 16 czerwca kiedy zaczniemy treningi, będzie jeszcze trochę czasu. W tym celu też się pojawiłem w Krakowie (rozmawiamy po meczu Polska U-21 - Bośnia U-21 - przyp. red), żeby porozmawiać z władzami klubu na temat przyszłości.

Nie jest tajemnicą, że trenerzy pracujący w Cracovii nie mieli pełnej autonomii w wyborze składu. Nie miał pan, będąc już wcześniej w tym klubie, obaw przed przyjęciem propozycji?

- Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji. Raz kiedyś spotkałem się z takimi naciskami i następnego dnia mnie w tym klubie już nie było. Nie mam żadnych obaw. Jestem świadom tego, że w Cracovii jest duża presja, ale nie zamierzam nikogo oszukiwać i mamić pięknymi słowami. Ja jestem w Cracovii w celu udowodnienia tego, że jestem dobrym trenerem i tego, że skoro Cracovia zasługuje na dobrą drużynę, to ja jestem w stanie taki zbudować. To wszystko, co mam do udowodnienia. Mówię jak jest, bo tak mnie wychowano. Chciałbym, żeby mój zespół był uczciwy i rzetelny w tym, co robi.

Jakie ma pan zdanie na temat drużyny, którą pan obejmuje. W I lidze ją pan rozpracowywał jako swojego rywala, a śledzenie jej w ekstraklasie nie było trudne. Co pan wie o Pasach?

- Mam nadzieję, że po pewnym okresie okaże się, że wiem sporo i nie będę niemile zaskoczony, a ma do zaoferowania jeszcze więcej.

Pana Dolcan grał systemem 1-3-5-2. To system, którego pan się trzyma, czy dostosowuje pan ustawienie do tego, co ma pan do dyspozycji w zespole?

- Uważam, że troszeczkę demonizujemy wszystkie rozmowy o taktyce. Cała ekstraklasa grała 1-4-2-3-1 lub 1-4-4-2 i jak to się dzieje, że nie ma rozmów o tym ustawieniu w kontekście tego, że dwa zespoły spadły z ligi, grając tym systemem, a trzeci w takim samym ustawieniu zdobył mistrzostwo Polski? Przywiązanie aż takiej wagi do ustawienia piłkarzy na boisku jest odwracaniem proporcji i odchodzeniem od istoty rzeczy. Nie jestem przywiązany do ustawień, a twierdzę, że przyszłość piłki to duża elastyczność ustawienia na boisku. To już się dzieje.
Robert Podoliński sprawdzi się w Cracovii?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×