Dopiero gorąca, ostatnia kolejka sezonu przesądziła o utrzymaniu Floty Świnoujście. Podopieczni Tomasza Kafarskiego wykonali w niej swoje zadanie i pokonali 2:0 Can-Pack Okocimskiego Brzesko. - Kamień spadł mi z serca. Czuliśmy, że zarówno GKS Tychy, jak i Stomil Olsztyn mogą wygrać swoje mecze i możemy pomóc tylko sami sobie. Tak też się stało, dlatego taktyka nie spoglądania na innych opłaciła się - wyjawił Marek Niewiada.
- Pierwszą połowę z Okocimskim zagraliśmy bardzo dobrze i agresywnie, a rywale nie mogli za często wyprowadzić piłki ze swojej połowy. Fakt, pomógł nam bramkarz, ale takie rzeczy zdarzają się, gdy strzela się w światło bramki. Po przerwie mieliśmy kontrolować wynik, a niepotrzebnie cofnęliśmy się za głęboko. W tym kwadransie Okocimski miał kilka sytuacji, ale na szczęście nic z tego nie wyszło, a my przypieczętowaliśmy zwycięstwo drugim golem - podsumował pomocnik.
[ad=rectangle]
Flota rozpoczynała sezon pod wodzą Bogusława Baniaka. Jego przygoda w klubie była niekończącym się pasmem niepowodzeń. - Ten sezon jest ewidentnie do zapomnienia. Przez większą część graliśmy bardzo słabo, nie wyszła nam żadna z rund, co w poprzednich latach nie zdarzało się. Dopiero trener Kafarski poukładał wszystko tak należycie, jak powinno to wyglądać. Nie ma co wspominać tego sezonu. Cel minimum został zrealizowany i z tego można się cieszyć - nie czarował Niewiada.
Trener Baniak nie potrafił uwolnić potencjału zespołu? - Nie chcę mówić w tych kategoriach. My byliśmy na boisku, a nie trener Baniak i sami powinniśmy wymagać od siebie więcej. Potencjał we Flocie jest duży, natomiast każdy z osobna dawał od siebie mniej niż potrafi. Zabrakło tych dodatkowych kilku procent od wszystkich, aby gra funkcjonowała lepiej. Teraz trener Kafarski ma możliwość dobrania piłkarzy do koncepcji oraz formacji i powinno być dobrze - spogląda optymistycznie kapitan.
Jesteśmy na Facebooku! Dołącz do nas!
Flota przepracowała ze wspomnianym Tomaszem Kafarskim ostatni miesiąc sezonu. Była w tym okresie czwartą siłą I ligi. - Trener nie miał za dużo czasu. Poukładał przez ten miesiąc tyle, ile mógł i wraz z upływem czasu wyglądało to coraz lepiej. Przegraliśmy tylko raz, w Bełchatowie, po ewidentnych błędach indywidualnych. Przede wszystkim Flota przestała być rozsypana na boisku, a poukładana, zespolona formacjami. Wróciły dobre kontrataki, funkcjonowały skrzydła, a także napastnik Peter Hosek dołożył swoją cegiełkę. Przed nami kilka tygodni spokoju i szansa dla trenera Kafarskiego, żeby poustawiał wszystko zgodnie ze swoim pomysłem.