Sensacja w Poznaniu! Relacja z meczu Warta Poznań - Widzew Łódź

Wicelider pierwszej ligi, Widzew Łódź przyjechał w sobotę na mecz z przedostatnią drużyną tabeli, Wartą Poznań. Faworytem byli oczywiście łodzianie, ale Zieloni są drużyną nieobliczalną i o wiele groźniejszą niż wskazuje na to zajmowana lokata. Potwierdziło się to na boisku, bowiem Warta pokonała Widzew aż 3:1!

Oba zespoły dwutygodniową przerwę wykorzystały na pracę nad poprawą swojej formy. Zarówno Warcie, jak i Widzewowi nie szło tak, jakby tego oczekiwali kibice. Łodzianie pogubili sporo punktów, a te które zdobywali to w dość szczęśliwych okolicznościach.

Początek meczu był bardzo nudny. Gra toczyła się głównie w środku pola. Warta nie dała się zepchnąć rywalowi do obrony i starała się również grać swoje. Pierwsza groźna akcja miała miejsce dopiero w 25. minucie, gdy Stefano Napoleoni dośrodkował prosto na nogę Ugo Ukaha, który posłał piłkę nad poprzeczką. Chwilę później odpowiedziała Warta. Po dośrodkowaniu Przemysława Otuszewskiego minimalnie niecelnie głową uderzał Tomasz Bekas. Przed przerwą z 30 metrów potężnie huknął jeszcze Adrian Budka, ale piłki minimalnie minęła słupek.

Na o wiele lepszym poziomie stała druga połowa. Jej początek okazał się kluczowy dla przebiegu spotkania. W przerwie trener gości Waldemar Fornalik postanowił wpuścić na boisko Przemysława Oziębałe. 22-letni napastnik już po kilku minutach gry powinien zostać bohaterem. Najpierw dobrze wypracował sobie sytuację strzelecką, ale Łukasz Radliński nie dał się zaskoczyć. Podobnie jak kilkadziesiąt sekund później, gdy wygrał pojedynek sam na sam z Oziębałą.

To był punkt kulminacyjny meczu. Widzew zamiast cieszyć się z prowadzenia stracił Piotra Stawarczyka, który otrzymał drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę. Grę w przewadze bardzo szybko wykorzystali gospodarze, którzy w 57. minucie objęli prowadzenie. Marcin Klatt uderzył zza pola karnego i Maciej Mielcarz musiał wyjmować piłkę z siatki. Warta chciała pójśc za ciosem i od razu zdobyć drugą bramkę. Łodzianie nie dali się jednak zaskoczyć aż do 76. minuty. Klatt wychodził na sytuację sam na sam z golkiperem gości i został sfaulowany przez Łukasza Brozia. Sędzia tego spotkania, Mariusz Podgórski podjął bardzo kontrowersyjną decyzję i pokazał jedynie żółtą kartkę. Do piłki ustawionej na 20 metrze podszedł Marcin Wojciechowski, choć trener Bogusław Baniak krzyczał, aby strzelał Filip Burkhardt. Obaj zawodnicy nie zmienili jednak decyzji, co okazało się strzałem w dziesiątkę, bowiem Wojciechowski uderzył bardzo precyzyjnie i było 2:0.

Widzew starał się odrobić straty, ale grając w osłabieniu nie potrafił poważniej zagrozić bramce poznaniaków. Nadziewał się za to na kontrataki. Jeden z nich mógł zakończyć się bramką, ale w 87. minucie Klatt trafił w poprzeczkę. Odpowiedź łodzian była natychmiastowa. W tej samej minucie na raty Radlińskiego pokonał Marcin Robak. Zwiastowało to bardzo nerwową końcówce.

Więcej zimnej krwi zachowali jednak poznaniacy, którzy podwyższyli prowadzenie. W doliczonym czasie gry Mindaugas Panka sfaulował Pawła Iwanickiego i sędzia podyktował rzut karny. Pewnym egzekutorem jedenastki okazał się Filip Burkhardt.

Warta Poznań - Widzew Łódź 3:1 (0:0)

1:0 - Klatt 57'

2:0 - Wojciechowski 76'

2:1 - Robak 87'

3:1 - Burkhardt (k.) 90+2'

Składy:

Warta Poznań: Radliński - Ignasiński, Jankowski, Strugarek, Otuszewski - Bekas, Batata (42' Burkhardt), Magdziarz (69' Iwanicki), Sikora (74' Ngamayama) - Wojciechowski, Klatt.

Widzew Łódź: Mielcarz - Łukasz Broź, Stawarczyk, Ukah, Budka - Lisowski, Juszkiewicz, Panka, Napoleoni (72' Bednar) - Mierzejewski (46' Oziębała), Robak.

Żółte kartki: Burkhardt, Ngamayama, Radliński (Warta) oraz Broź, Stawarczyk (Widzew).

Czerwona kartka: Stawarczyk /52' za drugą żółtą/ (Widzew).

Sędzia: Mariusz Podgórski (Wrocław).

Widzów: 1000 (gości: 400).

Źródło artykułu: