Jacek Bednarz: Smuda był czymś najlepszym, co się mogło przydarzyć Wiśle w minionym sezonie

- Smuda był czymś najlepszym, co się mogło przydarzyć Wiśle w minionym sezonie - mówi prezes Wisły Kraków Jacek Bednarz.

Maciej Kmita
Maciej Kmita
Pod wodzą byłego selekcjonera reprezentacji Polski pogrążona w kryzysie Biała Gwiazda zajęła 5. miejsce w T-Mobile Ekstraklasie. Choć w trzecim sezonie z rzędu krakowianie nie wywalczyli awansu do europejskich pucharów, to i tak wynik zdecydowanie lepszy od przedsezonowych prognoz.Bieżąca kadencja Franciszka Smudy przy Reymonta 22 jest jego trzecią. Pierwsze dwie miały miejsce ponad dekadę temu na początku ery Bogusława Cupiała, gdy krakowski klub był finansowym El Dorado. Teraz "Franz" zastał pod Wawelem całkiem inne realia: Wisły nie stać na kosztowne transfery, więc Smuda sklecił zespół z zawodników, którzy byli przed laty byli związani z Białą Gwiazdą lub z nim samym, jak Paweł Brożek, Dariusz Dudka czy Semir Stilić. Z kolei Arkadiusza Głowackiego, Michała Chrapka czy Łukasza Gargułę doprowadził do życiowej formy.
- Smuda miał tego materiału tyle, ile mu starczyło i spróbował z tego coś zrobić. Ile razy sobie radził w sytuacji, kiedy ten skład był słaby, gdy był głęboki kryzys, porażki. Smuda był czymś najlepszym, co się mogło nam w tamtym sezonie zdarzyć - mówi Bednarz.

Prezes Wisły nie zgadza się ze stwierdzeniem, że spowodowany licznymi absencjami słabszy wynik zespołu w rundzie wiosennej to efekt zbyt ciężkiego zimowego okresu przygotowawczego.

- Widziałem przygotowania piłkarzy do rundy wiosennej i uważam, że opinie na ten temat były niesprawiedliwie i nieprawdziwe. Gdyby trener "zajechał" zawodników, to nie wygralibyśmy pierwszego meczu z Piastem Gliwice, drugiego - bardzo trudnego - z Cracovią i nie zremisowalibyśmy z Lechią. To były pierwsze trzy spotkania i pierwsze trzy tygodnie od końca przygotowań. Drużyna grała dobrze i jej potencjał był widoczny. Problemy zaczęły się po Cracovii i były one obiektywne. Ze składu wypadali kolejni piłkarze i to nie dlatego, że Smuda ich źle przygotował. To nie była wina Smudy - uważa prezes Wisły i dodaje: - Jeden człowiek miał wiosną kryzys - Paweł Brożek. Ale to, że nie mógł rozwinąć skrzydeł, mogło być spowodowane tym, że cała drużyna miała kłopoty personalne. Gdy ofensywa zaczęła funkcjonować, to i Paweł zaczął grać lepiej.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Jacek Bednarz: Teraz jesteśmy mocniejsi

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×