Jacek Bednarz: Może nie będzie bogato, ale będzie normalnie

- Od dłuższego czasu jesteśmy w stanie sami się utrzymać. Natomiast to, co nam rozwala bieżącą działalność, to przeszłość - tak sytuację finansową Wisły Kraków określa jej prezes [tag=4213]Jacek Bednarz[/tag].

- Najważniejsze jest jednak to, że z szafy nie wyleci nam już żaden trup. To też oznacza, że powinno być o wiele łatwiej. Od dłuższego czasu chcemy doprowadzić do sytuacji, że będziemy sami na siebie zarabiać i że nie wyciągniemy ręki do sponsora. Stąd umowa z Totolotkiem, a za chwilę będą także kolejne konkrety z tym związane - dodaje sternik Białej Gwiazdy.

Krakowski klub musi martwić się o "dziś" i jednocześnie uporać się z przeszłością. - Są dwie sprawy, które nie są jeszcze ostatecznie rozstrzygnięte, więc nie wiadomo, ile pieniędzy trzeba na to przeznaczyć. Na 2/3 zadłużenia mamy jednak środki zagwarantowane. Problem polega na tym, że część długów musimy spłacić teraz, a resztę w przeciągu pół roku. I to jest kłopot, bo musimy przekonać kogoś, żeby jeszcze poczekał miesiąc, dwa, trzy albo i sześć. A jeśli nie ktoś nie poczeka, to środki trzeba będzie znaleźć. Sytuacja jest jednak dobra, bo mamy przychody. Gdyby ich nie było, to trudno byłoby z kimkolwiek rozmawiać. Zredukowaliśmy zaległości wobec zawodników obecnej kadry - tłumacz Bednarz.
[ad=rectangle]
Kiedy Wisła można się pozbyć wszystkich długów? Jej prezes twierdzi, że nie jest to odległa perspektywa: - Spłata długów zależy od prognoz finansowych i ich wykonania. Wierzę, że w następnym roku nie będzie sytuacji, w której będziemy musieli się oglądać za siebie. Myślę, że na wyjście z kryzysu musimy poczekać jeszcze rokDo grudnia nie pojawi się raczej żaden "dobry wujek" i będziemy się finansować z przychodów własnych. O licencję na kolejny sezon w ogóle się jednak nie obawiam, bo skala problemów, które mogą się pojawić, będzie nieporównywalna do tego, jakie one były w sezonach poprzednich. Rok 2014 zakończymy zupełnie innym wynikiem niż rok 2012 i 2013. 

Bednarz nie chce się wypowiadać o relacjach na linii Tele-Fonika - klub. - Nie mam autoryzacji, żeby wypowiadać się na temat Tele-Foniki i naszych rozliczeń. Niezmiennie jednak możemy na naszego sponsora liczyć, nic się nie zmieniło i te środki płyną do nas. To na, co możemy liczyć to dostaniemy, albo już dostaliśmy. Mamy też gwarantowane pieniądze z transferów, z ekstraklasy oraz pewien przychód z dnia meczu. To są takie przychody, żeby spać spokojnie. Może nie będzie bogato, ale będzie normalnie - kończy prezes Wisły.

Źródło artykułu: