Spotkanie Pogoni z Zagłębiem zostało uznane za mecz podwyższonego ryzyka. Kibice obu drużyn od kilku lat, mówiąc delikatnie, nie darzą się sympatią. Fani drużyny ze Szczecina na stadion dotarli dopiero pod koniec pierwszej połowy, a to dlatego, że wiozący ich pociąg kilkakrotnie zatrzymywany był przez policję. - Już wtedy można było spodziewać się awantury. Uważam, że piłka nożna powinna być dla kibiców, ale wobec tego, co się stało myślę, że lepiej by było, gdyby nie dotarli na stadion. - wzdycha dyrektor Zagłębia Jerzy Lula.
W drugiej połowie na płocie od strony sektora gospodarzy, zawisła zdobyta przez sosnowiczan flaga Pogoni. Gdy zaczęła płonąć, kibice ze Szczecina sforsowali kraty i pobiegli w stronę fanów Zagłębia. - Wszyscy widzieli, że awanturę zaczęli przyjezdni. Szkoda tylko, że nasi kibice dali się sprowokować i jednym wybrykiem zepsuli opinię bezpiecznego stadionu, jaką Ludowy cieszył się od kilku lat - komentuje Lula, który oprócz funkcji dyrektora w Zagłębiu jest także delegatem do spraw bezpieczeństwa w PZPN.
Zadyma za jedną z bramek trwała przez kilka minut. Chuligani obu drużyn walczyli i obrzucali się racami. Sędzia postanowił przerwać mecz. - Apelowałem do naszych kibiców o spokój, ale takiego tłumu nie da się powstrzymać - mówi kapitan Zagłębia Rafał Berliński. Spokój w okolicach murawy zaprowadziła dopiero armatka wodna. Kibice wrócili na swoje sektory, tam jednak nadal walczyli, tym razem z Policją. - Mecz był właściwie zabezpieczony - zapewnia Lula. - Ustawa nakłada na nas obowiązek zaangażowania 111 ochroniarzy, w tym przypadku było ich 175. Czemu przed sektorem Pogoni stało ich tylko kilkunastu? Większa ilość mogłaby zostać uznana za prowokację i również doprowadzić do burd.
Zastrzeżenia do organizatorów mieli miejscowi kibice. Z powodu remontu stadionu, początkowo otwarta była tylko jedna brama. - Przy wyjściu dochodziło do dantejskich scen. W dodatku stała tam policja, której nie sprawiało różnicy, czy traktuje gazem i pałkami zwykłych kibiców, czy chuliganów - mówi jeden z widzów. Spotkana w okolicach stadionu młoda kobieta opowiada, że zanim otworzono drugie wyjście, usłyszała od jednego z funkcjonariuszy prewencji, że albo się pośpieszy, albo zostanie pogoniona pałką. - W sytuacji kryzysowej o sposobie opuszczenia obiektu przez widzów decyduje nie organizator, a Policja - odpowiada Lula.
W końcu na stadionie zostali tylko kibice ze Szczecina. Goście pojedynczo wychodzili na murawę, a tam sprawdzano, czy brali udział w bijatyce. Ci, których zarejestrowały kamery monitoringu, byli zatrzymywani. Tymczasem poza stadionem trwała walka fanów gospodarzy z funkcjonariuszami. Pośród huku wystrzałów, naszą uwagę zwróciło trzech mężczyzn, którzy w ten chłodny listopadowy wieczór, bezpiecznie ukryci za samochodem z armatką wodną, raczyli się płynem z niewielkiej butelki. Gdy zainteresowaliśmy się całą sprawą, butelka szybko zniknęła, a panowie okazali się policjantami w cywilu. Usłyszeliśmy od nich tylko tyle, że mamy stamtąd odejść, w przeciwnym wypadku zostaniemy oskarżeni o… utrudnianie czynności policji.
To nie koniec kontrowersji, jakie tego wieczoru wzbudziły działania stróżów prawa. Funkcjonariusze sosnowieckiej prewencji używali broni gładkolufowej również na pobliskim osiedlu. Rany odniosło kilka osób, które - jak twierdzą - nie brały udziału w zadymie. - Nawet nie byłem na meczu. Siedziałem na ławce, podbiegł policjant i kopnął mnie w twarz - relacjonował mężczyzna, który czekał na pomoc lekarską. Jego słowa potwierdziło nam kilkoro świadków. - Jeżeli ktoś twierdzi, że ucierpiał w wyniku naszej interwencji, może zgłosić się do Prokuratury Rejonowej w Sosnowcu, która prowadzi śledztwo w sprawie wydarzeń związanych z meczem Zagłębia i Pogoni - odpowiada Hanna Michta, oficer prasowy sosnowieckiej Policji.
Po spotkaniu zatrzymano dwudziestu trzech kibiców ze Szczecina oraz pięciu z Sosnowca. Dwadzieścia sześć osób usłyszało zarzuty czynnej napaści na funkcjonariuszy służb porządkowych i zakłócania porządku. Ucierpiał jeden policjant. Za awantury wywołane przez pseudokibiców, odpowiedzą kluby. Wymiar kary, zależy od tego, jak całą sytuację opisze w swoim raporcie obserwator. Zgodnie z regulaminem, Zagłębiu i Pogoni grożą sankcje finansowe, mogące sięgnąć nawet 100 tys. złotych, zakaz rozgrywania meczów przy udziale publiczności, a nawet zamknięcie obu stadionów na okres do jednego roku.