- Na pewno cieszymy się, że udało nam się tak zainaugurować sezon. Było to na pewno ważne ze względu psychicznego dla całej drużyny. Widać było, że zespół czekał na to spotkanie. Fajnie, że udało nam się wznieść Superpuchar Polski w górę. Jest to drugi Superpuchar w moim życiu. Cieszę się, że udało się powtórzyć ten sukces. Fajnie zainaugurowaliśmy sezon, czekamy na kolejne mecze - mówił po meczu z Legią Warszawa, Grzegorz Sandomierski.
Zawisza Bydgoszcz pokonał 3:2 mistrza Polski i po zdobyciu Pucharu Polski, teraz wywalczył Superpuchar.
[ad=rectangle]
Legia do meczu z klubem z Bydgoszczy przystąpiła w mocno rezerwowym składzie. - Szczerze, zupełnie nas to nie interesowało. Przynajmniej ja osobiście sobie tym nie zaprzątałem głowy. To był mecz o trofeum, o zapisanie się w kartach historii, dopisanie sobie do CV czegoś fajnego. Dla nas było najważniejsze zdobycie tego Superpucharu i cieszymy się, że to się nam udało. Jeżeli Legia myślała, że takim składem da nam radę, to niestety, ale troszkę się zawiedli. Nas to natomiast do końca nie interesowało jakim składem wyjdą, bo dla nas najważniejszy był nasz cel, który osiągnęliśmy - zaznaczył bramkarz.
Jeszcze w 90. minucie wszystko wskazywało na to, że o losach potyczki zadecydują rzuty karne. Już w doliczonym czasie gry decydującego gola zdobył jednak Wahan Geworgian. - Z doświadczenia wiem, że jeszcze nie ma co wychodzić za daleko z myślami. 90. minuta może się ciągnąć naprawdę bardzo długo i dla Legii się przeciągnęła na naszą korzyść. Cieszymy się, że udało się zakończyć ten mecz przed rzutami karnymi. Nie chcę powiedzieć, że karne to loteria, bo to też jakaś umiejętność przede wszystkim strzelających natomiast dobrze, że nie było nerwówki w końcówce i nie musieliśmy podchodzić do tych karnych - powiedział Sandomierski portalowi SportoweFakty.pl.
W rzutach karnych to jednak Grzegorz Sandomierski mógł zostać bohaterem całej Zawiszy Bydgoszcz. - Wiadomo, że bramkarz może być bohaterem albo nie. Strzelający ma jedną okazję do zdobycia gola, bramkarz ma przynajmniej pięć. Na pewno to w podświadomości siedzi, że można stać się "bohaterem", ale to dopiero takie myślenie przychodziło do mnie po ostatnim gwizdku. Fajnie, że Wahan wykończył swoją akcję i sięgnęliśmy po Superpuchar. Teraz skupiamy się na dalszych meczach - podsumował Sandomierski.