Szymon Pawłowski: Wynik był na styku, ale rywal nam nie zagroził

Strach ma wielkie oczy - taki wniosek nasuwa się po rewanżu Lecha z JK Nomme Kalju. Szymon Pawłowski przyznał, że od początku było widać, kto w tej parze jest lepszy.

- Już pierwsza połowa pokazała, że mamy dużo mocniejszy zespół. Stwarzaliśmy sytuację za sytuacją i oddawaliśmy mnóstwo strzałów. Po przerwie tempo nieco spadło, ale też były okazje do podwyższenia wyniku. Osiągnęliśmy pewny awans i teraz czekamy co będzie dalej - powiedział Szymon Pawłowski.

Niewielkie obawy jednak były, bo przy stanie 2:0 dla ekipy Mariusza Rumaka goście kilka razy przedarli się pod pole karne rywala i choć nie oddali groźnych strzałów, to nawet przypadkowo mogli strzelić gola na wagę awansu. - Każdy z nas miał tego świadomość, jednak w przerwie wcale nie zakładaliśmy bronienia wyniku. Mieliśmy walczyć o trzecią bramkę. Długo ona nie wpadała, lecz byliśmy pewni swoich umiejętności i nic złego nam się nie stało - dodał doświadczony pomocnik.
[ad=rectangle]
4:0 z Piastem Gliwice, 3:0 w rewanżu z JK Nomme Kalju - czy te rezultaty oznaczają, że Lech łapie właściwy rytm? - Forma idzie w górę i jestem przekonany, że pokażemy to w kolejnych spotkaniach. Naszym celem jest faza grupowa Ligi Europejskiej. Spodziewamy się, że w następnych rundach przeciwnicy będą już trudniejsi, tym bardziej więc musimy grać coraz lepiej - zakończył Pawłowski.

W III rundzie eliminacyjnej wicemistrz Polski zagra ze Stjarnan FC. Islandczycy pokonali ostatnio w dwumeczu Motherwell FC ze Szkocji.

Źródło artykułu: