Od Roberta Picha we Wrocławiu sporo się oczekuje. Jego "cyfry" w lidze słowackiej wyrobiły mu bowiem pewną renomę. Pierwsze pół roku Picha w Śląsku było jednak słabe. Dopiero teraz boczny pomocnik zaczyna do siebie przekonywać. - Lukas Droppa się nim zajął, już go pilnuje i jest jego "menadżerem", i to się fajnie przełożyło na jego formę (śmiech). Ja z nim rozmawiałem po rozgrywkach, gdy kończył się sezon i mówiłem, że dalej liczę na niego. Mam pełne zaufanie, pokazałem mu, że z mojej strony jest wsparcie i on teraz to oddaje - wyjaśnia Tadeusz Pawłowski, opiekun zielono-biało-czerwonych.
[ad=rectangle]
W spotkaniu z Ruchem Chorzów Pich strzelił ładnego gola, a także popisał się - co prawda przypadkową, ale jednak - asystą. - Zawodnik nieraz potrzebuje sześć miesięcy na aklimatyzację. To się sprawdziło w przypadku Roberta. Teraz żeby tylko to potwierdzał w kolejnych meczach. Jak większość zagra dobrze, to znaczy że ustabilizował swoją formę i to jest ten Robert, na którego liczymy - komentuje szkoleniowiec WKS-u.
Robert Pich z racji postury i pozycji na boisku nigdy we Wrocławiu nie uniknie porównań do Waldemara Soboty, który jako gwiazda Śląska odszedł do Club Brugge. Sam piłkarz zdaje sobie z tego sprawę. A trener? - Ja Waldka nie znałem. Trzeba poznać charakter zawodnika, zobaczyć go na treningu oraz w relacjach osobistych, dlatego ciężko mi ich porównać. Waldek przebił się i gra w silnym klubie, a Robert dopiero idzie tą droga. Waldek jako reprezentant Polski jest krok dalej. Robert jest na dobrej drodze - podsumował Tadeusz Pawłowski.