Cracovia jedzie na oparach po Wojciechu Stawowym

W dwóch pierwszych meczach nowego sezonu T-ME Cracovia zdobyła tylko jednego gola, ale za to jakiego! W spotkaniu z Legią Warszawa Pasy przeprowadziły akcję, jakich mało na polskich boiskach.

W 3. minucie gry Adam Marciniak przejął wybitą przez legionistów piłkę i wycofał ją na swoją połowę do Pawła Jaroszyńskiego, a ten zagrał ją do Krzysztofa Pilarza. Bramkarz Pasów zaprosił na prawej stronie do gry Bartosza Rymaniaka, który szybko odegrał mu piłkę z powrotem, a golkiper Cracovii przekazał ją na lewą stronę do Pawła Jaroszyńskiego. Ten podaniem do Łukasza Zejdlera minął próbującego go spressować Adama Ryczkowskiego, a "Krecik" zgrał do środka do Marciniaka, który wyszedł spod opresji i wprowadził piłkę na połowę Legii do Marcina Budzińskiego. "Budzik" przyspieszył atak Pasów, zagrywając bez przyjęcia w trójkącie do Zejdlera, który sprintem zdobył teren, minął Igor Lewczuk i z narożnika pola karnego wycofał piłkę do Damiana Dąbrowskiego, który z kolei szybko przekazał piłkę "Budzikowi", a ten zwieńczył dzieło, zagrywając idealnie między stoperów Legii do Dawida Nowaka, który skleił piłkę na pierś i pokonał Dusana Kuciaka.

Akcja bramkowa Pasów złożona była z 12 podań, w tym trzech na jeden kontakt. Krakowianie zdobyli nimi cały plac, wychodząc spod pressingu mistrzów Polski. To wszystko rzeczy, których Cracovię nauczył Wojciech Stawowy, a którego duch jak widać ciągle unosi się nad Kałuży 1. W końcu w minionym sezonie Pasy zdobyły już gola po podobnej akcji - w meczu z Widzewem Łódź bramkę Dawida Nowaka poprzedziło wówczas 20 podań.

To jednak jeszcze nic w porównaniu z akcją, po której Pasy w minionym sezonie zdobyły gola w sparingowym meczu z MFK Rużomberok, kiedy Paweł Jaroszyński sfinalizował atak zbudowany z 30 (!) kolejnych podań.

[wrzuta=76bsP3cNJjL,mmkk07]

Komentarze (0)