Druga porażka Tadeusza Pawłowskiego

Śląsk Wrocław przegrał w sobotę 1:4 z Pogonią Szczecin. To dopiero druga porażka WKS-u pod wodzą Tadeusza Pawłowskiego. Ten szkoleniowcem zielono-biało-czerwonych został 24 lutego 2014 roku.

Artur Długosz
Artur Długosz
Tadeusz Pawłowski jest jednym z najlepszych piłkarzy w dziejach wrocławskiego klubu. Ze Śląskiem zdobył mistrzostwo Polski (1977), dwa tytuły wicemistrzowskie (1978 i 1982) oraz Puchar Polski (1976). Jest drugim - po Januszu Sybysie - najlepszym strzelcem w historii WKS-u (85 goli), a w klasyfikacji najlepszych strzelców Śląska w ekstraklasie zajmuje pierwsze miejsce (63 bramki). W sezonie 1992/93 Tadeusz Pawłowski prowadził już Śląsk Wrocław. Pracował również w Polarze Wrocław oraz austriackich SW Bregenz, SCR Altach, FC BW Feldkirch i szwajcarskim FC St. Margarethen. Od wielu lat mieszkał w Austrii, gdzie był zatrudniony przez Austriacki Związek Piłki Nożnej jako pierwszy trener Akademii VFV w Bregenz. Pawłowski podpisał z klubem z Wrocławia kontrakt na 1,5 roku i na stanowisku zastąpił zdymisjonowanego Stanislava Levego.
W swoim debiucie na ławce trenerskiej Tadeusz Pawłowski poprowadził Śląsk wyjazdowego zwycięstwa z Cracovią. Była to 24. kolejka poprzedniego sezonu. 2 marca po bramce Marco Paixao zielono-biało-czerwoni zwyciężyli 1:0.

Pierwsza gorycz porażki nadeszła w 28. kolejce kiedy to wrocławianie w Bydgoszczy przegrali z Zawiszą 0:1. Wtedy, 30 marca, jedyną bramkę strzelił Kamil Drygas. Od tamtej pory wrocławianie byli niepokonani! Dopiero teraz, 26 lipca, zawodnicy Śląska znów zeszli z boiska pokonali, przegrywając 1:4 z Pogonią Szczecin.

Ta porażka była także wyjątkowa jeszcze z jednego powodu. Do meczu z Portowcami Śląsk pod wodzą Tadeusza Pawłowskiego od bardzo dawna nie stracili bowiem gola. - Cieszę się z tego bardzo, bo mała ilość straconych bramek świadczy o porządku w grze i dyscyplinie taktycznej. Myślę, że szczególnie po tych pierwszych meczach, gdzie nam zarzucano niefrasobliwość w obronie, w tej chwili to się teraz ustabilizowało. Jako trener, wolę wynik 1:0 czy 2:0 niż 5:4. Ten ostatni, to rezultat hokejowy świadczący o tym, że dwie drużyny nie mają jakiegoś porządku w grze. Takie wyniki jakie osiągamy ostatnio świadczą, że u nas każdy wie, co ma robić na boisku. Szczególnie ostatnio widać było, że jest dyscyplina taktyczna, widać że wszyscy chłopcy pracują w obronie i w ataku. Bardzo mnie to cieszy - komentował szkoleniowiec przed sobotnim meczem. Ze Szczecina wrocławianie do domu wrócili jednak z bagażem czterech goli.

Kiedy zespół ze stolicy Dolnego Śląska poprzednio stracił bramki? Dawno, bo w 29. kolejce poprzedniego sezonu. Wówczas Śląsk w wyjazdowej potyczce zremisował 3:3 z Podbeskidziem Bielsko-Biała. Potem rywale wrocławianom długo nie mogli strzelić gola, aż w końcu... zielono-biało-czerwoni sami sobie to zrobili. W ostatniej kolejce minionego sezonu, w 37. kolejce, 31 maja, samobójczym trafieniem w Kielcach popisał się Paweł Zieliński. Śląsk kielczan pokonał 5:1. Teraz szczecinianie znaleźli sposób na defensywę WKS-u. - Przed nami następny tydzień pracy, czas na analizę oraz zapomnienie, by z Zawiszą Bydgoszcz zagrać inaczej - mówił po meczu z Pogonią opiekun Śląska.

Śląsk Wrocław pod wodzą Tadeusza Pawłowskiego rozegrał do tej pory 16 meczów. Osiem z nich zakończyło się zwycięstwem WKS-u, sześć razy padł remis, a dwukrotnie zielono-biało-czerwoni zaznali goryczy porażki. W następnej serii gier wrocławianie na własnym stadionie rywalizować będą z Zawiszą Bydgoszcz.

Piotr Celeban zmieszany z błotem w Szczecinie

Czy Śląsk Wrocław w tym sezonie włączy się do walki o czołowe lokaty w T-Mobile Ekstraklasie?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×