W ostatnim meczu ligowym Lechia Gdańsk wygrała z Podbeskidziem Bielsko-Biała 1:0. - Mecz z Podbeskidziem był dla nas lepszy od tego z Jagiellonią. Wierzę w to, że w kolejnych spotkaniach pokażemy, że jesteśmy drużyną z prawdziwego zdarzenia. Musimy jeszcze mocniej pracować, by się zgrać - powiedział Nikola Leković. - W pierwszej połowie mieliśmy naprawdę wiele szans na strzelenie gola, a skończyło się wynikiem 1:0. Graliśmy w przewadze jednego zawodnika przez 60 minut, ale w pewnych sytuacjach zaczęliśmy tracić cierpliwość. Niestety sędzia nie uznał nam drugiej bramki. W pewnych sytuacjach po prostu musimy pokonać przeciwnika, a tak nie było. Zgodzę się z tym, że powinno się to skończyć wynikiem 3:0, czy 4:0. Nie jesteśmy jednak Barceloną. Staramy się mocno pracować na to, by Lechia była na samym szczycie tabeli - dodał lewy obrońca biało-zielonych w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.
[ad=rectangle]
Po dwóch kolejkach gdańszczanie mają na swoim koncie zwycięstwo i remis. - Zaczęliśmy sezon od 0:2 w Białymstoku, a udało nam się zdobyć punkt. Jagiellonia to nie jest słaba drużyna, do tego ma dobrego trenera. Z Podbeskidziem totalnie kontrolowaliśmy grę, ale brakowało nam cierpliwości w niektórych sytuacjach i chłodnej głowy. Czasami ktoś znajdzie się w dobrej sytuacji, ale brakuje ostatniego podania. W innych sytuacjach piłka leci na piąty metr i nie ma kto zamknąć akcji. Fakt jest taki, że po dwóch meczach mamy na swoim koncie cztery punkty i to dobry początek - uważa Nikola Leković.
W piątek podopieczni Joaquima Machado zagrają w Gliwicach z Piastem. Serb grający w gdańskim klubie uprzedza hurraoptymistów przed tym, by w każdym meczu liczyli na zwycięstwo odmienionego składu Lechii. - Musimy być cierpliwi, ponieważ Lechia to nie jest jeszcze utytułowany zespół, gromadzący mistrzostwa z sezonu na sezon. Rozwijamy się wraz z klubem. Nie można wygrywać każdego spotkania. Trudno jest nam, gdy czytamy w gazetach, że musimy zwyciężać z każdym rywalem, i że jesteśmy wielkim zespołem. Widzę w nas bardzo duży potencjał, ale nie mamy w składzie kolekcjonerów tytułów mistrzowskich i zawodników z Ligi Mistrzów. W kadrze jest wielu bardzo utalentowanych młodych chłopaków, którzy się rozwijają - przypomniał były piłkarz Vojvodiny Nowy Sad.
Czy to oznacza, że gdańszczanie mogą czuć paraliżującą presję? - Nie czuję presji i się jej nie obawiam, ale wiem, że kibice i wszyscy, którym na tym klubie zależy chcą wyniku. Wszyscy wierzymy, że awansujemy do europejskich pucharów, a może i zajmiemy drugie miejsce w tabeli. To dopiero początek sezonu. Musimy mocno pracować. W tej lidze nie można spodziewać się łatwych zwycięstw. Od czasu, gdy przyszedłem do Lechii nie pamiętam meczu, w którym wygraliśmy bez problemu. Ważna jest stabilizacja formy, byśmy potrafili zagrać takie same dwie połowy - zakończył Serb.