- Bardzo mi się podobała nasza gra przed przerwą, tak naprawdę po 45 minutach powinno być po zawodach. Gdyby Paweł Brożek wykorzystał sytuacje, które wtedy miał, a były one nawet lepsze niż "setki", to mielibyśmy w garści pewne zwycięstwo - powiedział Franciszek Smuda.
Opiekun Białej Gwiazdy przyznał, że po festiwalu nieskuteczności w końcówce pierwszej połowy bał się tego, co wydarzy się po wyjściu z szatni. - Czułem, że zmotywowany Lech rzuci się do ataku i gdy sędzia podyktował rzut karny, to pomyślałem, że możemy nawet przegrać. Niewiele do tego brakowało. Na szczęście wykorzystaliśmy sytuację w samej końcówce i mamy zwycięstwo, z którego się niezmiernie cieszę. Jestem tym bardziej zadowolony, że moje poprzednie wizyty w Poznaniu kończyły się laniem.
[ad=rectangle]
W przeszłości to Lech - jeszcze za kadencji Smudy - często brał udział w podobnych horrorach. Czy Wisła ma grać tak samo? - O grze Kolejorza nie będę się wypowiadał, bo mało o niej wiem. Skupiam się na tym co chcę zrobić ze swoim zespołem. Zawsze zależy mi, by każdego zawodnika wycisnąć jak cytrynę, dzięki czemu ma on pokazać wszystkie swoje walory - zaznaczył doświadczony szkoleniowiec.
Jeszcze niedawno występ Pawła Brożka w Poznaniu stał pod dużym znakiem zapytania. Kiedy zapadła decyzja, by jednak posłać go do gry? - Po sobotnim treningu zgłosił gotowość i w niedzielę rano uznaliśmy, że zagra. Ten zawodnik nie trenował ostatnio regularnie i być może dlatego nie wykorzystał kilku świetnych sytuacji. Brakowało mu zarówno przygotowania fizycznego, jak i czucia piłki. Co do jego umiejętności, to chyba nikt nie ma wątpliwości, że gole strzelać potrafi - stwierdził Smuda.
Niedzielne zwycięstwo jest dla Wisły dopiero pierwszym w nowych rozgrywkach. Czy ten impuls pozwoli krakowianom zdecydowanie ruszyć do przodu? - Do tego jeszcze daleka droga. Stąpamy po ziemi bardzo twardo. W następnej kolejce czeka nas pojedynek z Ruchem Chorzów, który dotąd jeszcze nie wygrał, ale mając nóż na gardle, z pewnością zrobi wszystko, by się przełamać. To wcale nie musi być dla nas łatwy mecz - zakończył trener Białej Gwiazdy.