Falstart Stalówki. "Potrafimy grać w piłkę"

Stal Stalowa Wola nieudanie rozpoczęła zmagania w nowej II lidze. Zielono-czarni przegrali na inaugurację z Limanovią Limanowa.

Nie takiego wyniku spodziewano się w hutniczym mieście. Stalówka jechała do Limanowej z nadzieją wywalczenia przynajmniej jednego oczka. Rzeczywistość okazała się jednak brutalna. Przede wszystkim stracona bramka z końcówki pierwszej połowy miała zdecydowanie największe przełożenie na końcowy rezultat. - Nie możemy tracić takich goli. Gdybym nie wyszedł do piłki to przeciwnik uderzyłby po krótkim rogu. Nie ma się jednak co tłumaczyć. Trzeba pogodzić się z porażką i tym, że nie uznano na gola. Musimy skupić się na kolejnych spotkaniach. W piłkę potrafimy grać. Oby w kolejnym meczu dopisało nam trochę szczęścia - powiedział golkiper Stalówki Tomasz Wietecha.

Stalowcy w drugiej odsłonie musieli zaatakować. Tak też czynili, ale brakowało im szczęście. Nie pomógł im też arbiter, który nie uznał gola dla Stali, a potem jeszcze wyrzucił z boiska Radosława Mikołajczaka. - Po zmianie stron musieliśmy się otworzyć. Strzeliliśmy bramkę, ale pani sędzina pokazała spalonego, którego według mnie nie było. Gra musiała się zaostrzyć. Popadało i było więcej wślizgów niż w pierwszej połowie. Nie wiem, gdzie w grze ofensywnej popełniliśmy błędy. W obronie z kolei, za którą ja po części odpowiadam popełniliśmy o dwa błędy za dużo i przegraliśmy 2:0 - stwierdził stoper zielono-czarnych Michał Bogacz.
[ad=rectangle]
Pozytywy w grze Stalowców widzi szkoleniowiec drużyny z Podkarpacia Jaromir Wieprzęć. - Przespaliśmy pierwszą połowę. Obudziliśmy po przerwie i za to co pokazali chłopcy w drugiej części meczu należy pochwalić zespół. Jak tak będziemy podchodzić do kolejnych spotkań to jestem dobrej myśli. W pierwszej cechował nas minimalizm. Graliśmy tak, aby nie stracić bramki. Przytrafił nam się prosty błąd i tracimy bramkę, która ustawiła mecz. Nie możemy tracić takich goli w ostatniej minucie. Przez to przegraliśmy mecz. Są w zespole doświadczeni zawodnicy i trzeba zrobić wszystko, aby nie dopuścić do takiej sytuacji - stwierdził trener ekipy ze Stalowej Woli.

Stalówka nie ma łatwego okresu przed sobą w sobotę czeka ją wyjazd na trudny teren do Częstochowy, a potem pucharowy bój z Olimpią Grudziądz i ligowy z Rozwojem Katowice, który w pierwszej kolejce był bliski wywalczenia kompletu punktów w potyczce z Siarką Tarnobrzeg. Zielono-czarni są jednak dobrej myśli. - Pojedziemy tam powalczyć o trzy punkty. Zobaczymy czy Raków jest mocny. W każdym spotkaniu będziemy walczyć o komplet oczek. Myślę, że poradzimy sobie z nimi na wyjeździe - zakończył Michał Bogacz.

Źródło artykułu: