Mila: Wyjazd za granicę, to dopiero krok do kariery

W 2005 roku Sebastian Mila, po świetnym sezonie w Grodzisku Wielkopolskim, wyjechał za granicę do Austrii Wiedeń, gdzie nie zrobił jednak wielkiej kariery. - Było mi trudno, ponieważ znalazłem się daleko od domu, bez znajomości języka, musiałem liczyć tylko na siebie, a nie wszystko ode mnie zależało - wspomina piłkarz Śląska Wrocław w rozmowie z Rzeczpospolitą.

28-krotny reprezentant Polski przyznał, że w tamtym okresie zawiódł się na menedżerach piłkarskich. - Wyobrażałem sobie naiwnie, że menedżer jest człowiekiem, który pomaga piłkarzowi w każdej sytuacji, a jego rola nie kończy się w momencie wzięcia prowizji od transferu. Ale, jak to często w życiu bywa, pomoc nadeszła z nieoczekiwanej strony. Mogłem liczyć na Radosława Gilewicza, który w Austrii był już instytucją, i miałem szczęście grać z nim w jednej drużynie przez pół roku.

Jakie Mila ma rady dla młodych piłkarzy, którzy marzą o wyjeździe z Polski? - Po pierwsze - żeby uczyli się języka. Po drugie - żeby sprawdzali każdy punkt kontraktu. Po trzecie - żeby nie myśleli, że skoro już udało im się wyjechać, to zrobili karierę. To jest dopiero krok do kariery. Reszta należy do zawodnika. Jeśli będzie dobry i pracowity, to ma duże szanse na spełnienie marzeń - zapewnił w rozmowie z Rzeczpospolitą.

Komentarze (0)