Lechia Gdańsk zaczęła bardzo dobrze mecz z Lechem Poznań. - W pierwszej połowie to Lechia była dominująca i miała dużo sytuacji. My ich za to nie stwarzaliśmy. Czerwona kartka, którą zobaczył Zaur Sadajew zmieniła spotkanie. Przejęliśmy inicjatywę i cierpliwość została nagrodzona. Zdobyliśmy dwie ładne bramki. Cieszymy się z trzech punktów, łącznie mamy ich siedem. Jesteśmy blisko czołówki, a jeszcze wiele meczów przed nami - powiedział Mariusz Rumak, który nie ukrywał, że wiedział że Zaur Sadajew gra ostro i może zobaczyć czerwoną kartkę. - To był jeden z elementów strategii. Nie prowokowaliśmy go specjalnie, ale gra on bardzo ostro i zwracaliśmy na to uwagę - nie ukrywa trener.
[ad=rectangle]
Coraz głośniej mówi się o tym, że był to ostatni mecz Rumaka w roli szkoleniowca Kolejorza. - Towarzyszył nam stan niepewności. Również piłkarze nie wiedzą co się wydarzy i taka atmosfera panuje od dwóch dni. Wszyscy jesteśmy jednak profesjonalistami i wykonujemy swoje zadania. Trudno jest budować zespół w takiej sytuacji. Skupiłem się na motywacji indywidualnej. Moi zawodnicy chcieli po prostu wygrać. Ja mam taką naturę, że czym więcej ludzi przychodzi na mecz, tym lepiej się prowadzi zespół. W Gdańsku na trybunach było ponad 25 tysięcy osób, zagrały dwa dobre zespoły. Praca na takich stadionach to wielka radość - dodał szkoleniowiec.
Gra Lecha Poznań w drugiej połowie wyglądała zupełnie inaczej. - W przerwie zwróciłem uwagę piłkarzom, że trzeba dobrze nabiec na bliższy słupek. W drugiej części spotkania tak staraliśmy się grać. Lechia się cofnęła, dośrodkowania więc musiały być precyzyjne - stwierdził Rumak.
[event_poll=28235]