Historia Superpucharu Europy sięga 1972 roku, kiedy to rozegrano pierwszy dwumecz pomiędzy zdobywcami Pucharu Europy (dzisiejsza Liga Mistrzów) oraz Pucharu Zdobywców Pucharów. Na pierwszego Polaka w tej rywalizacji trzeba było czekać do dwunastej edycji.
Finał Superpucharu Europy 1984 rozegrano... w 1985 roku. Wszystko przez napięte terminarze jego dwóch uczestników - Juventusu Turyn oraz Liverpoolu FC. Dodatkowo obie drużyny uzgodniły, że w przeciwieństwie do poprzednich lat, o losie pucharu zadecyduje tylko jedno spotkanie, a w wyniku losowania padło na stadion w Turynie.
[ad=rectangle]
Mecz rozegrano 16 stycznia 1985 roku przy utrzymującym się obok murawy śniegu. Bohaterem wieczoru został Zbigniew Boniek, który ponownie udowodnił, że podczas finałowych spotkań czuł się wyśmienicie. Popularny Zibi zdobył dwie jedyne bramki, a Stara Dama mogła do swojej kolekcji dołożyć pierwsze trofeum za Superpuchar Europy. Były to premierowe i jak na razie ostatnie bramki Polaka w historii tego pucharu.
W 1987 roku do Bońka dołączył Józef Młynarczyk. Jego FC Porto po zdobyciu Pucharu Europy w walce o kolejne trofeum zmierzyło się z Ajaxem Amsterdam, a polski golkiper w dwumeczu ani razu nie wyjmował piłki z siatki, choć w pierwszym składzie przeciwnika wybiegał zaledwie 18-letni bramkostrzelny Dennis Bergkamp.
FC Porto dwukrotnie wygrało 1:0 i sięgnęło jak dotychczas po jedyny tryumf w tych rozgrywkach. Później popularne Smoki jeszcze 3-krotnie rywalizowały o Superpuchar Europy, ale za każdym razem musiały uznać wyższość rywala.
Trzecim Polakiem z tym tytułem na koncie jest kolejny bramkarz - Jerzy Dudek. W 2005 roku po jego fantastycznych interwencjach w konkursie jedenastek Liverpool FC sięgnął po Ligę Mistrzów, a kilka miesięcy później pokonał w Superpucharze Europy CSKA Moskwa (3:1 po dogrywce). Z powodu kontuzji Polaka zabrakło w kadrze, ale po ostatnim gwizdku odbierał z kolegami pamiątkowe medale.
Oprócz Bońka i Młynarczyka już tylko jeden rodak miał okazję grać w spotkaniu o Superpuchar Europy. W 2002 roku na lewej strony obrony Feyenoordu Rotterdam wystąpił Tomasz Rząsa, który musiał powstrzymywać ataki Luisa Figo z Realu Madryt. Królewscy wygrali 3:1 i tytuł pojechał do stolicy Hiszpanii. W składzie Feyenoordu miał okazję wyjść jeszcze jeden Polak, Euzebiusz Smolarek, jednak na przeszkodzie stanęła kontuzja.
Z tego samego powodu co Ebi i Dudek w finałowym spotkaniu nie pojawił się Mariusz Lewandowski (2009 rok, Szachtar Donieck - porażka 0:1 po dogrywce z FC Barceloną). Tymczasem rok wcześniej cały mecz z wysokości ławki rezerwowych obejrzał Tomasz Kuszczak, którego Manchester United poległ 1:2 z Zenitem Sankt Petersburg.
Już we wtorek do Bońka, Młynarczyka i Dudka będzie miał okazję dołączyć Grzegorz Krychowiak, którego Sevilla FC zagra z Realem Madryt.