Świetny początek beniaminka z Bełchatowa: "Skupiamy się przede wszystkim na pracy"

Konia z rzędem temu, kto przed sezonem wytypowałby, że po 4. kolejkach T-ME liderem tabeli będą piłkarze z Bełchatowa. - Musimy w kolejnych meczach zapracować na naszą pozycję - mówi trener GKS-u.

Za nami już cztery kolejki T-Mobile Ekstraklasy. Dość niespodziewanie na pierwszym meczu w tabeli plasuje się beniaminek, zespół PGE GKS-u Bełchatów. Brunatni na swoim rozkładzie mają już Legię Warszawa, Koronę Kielce i Śląsk Wrocław. Piłkarze GKS zremisowali też z Górnikiem Łęczna. - Spokojnie, staramy się robić swoją pracę w tygodniu na treningach i to owocuje. To jest fajne uczucie, że cały tydzień się przygotowujemy, wychodzimy na mecz i robimy swoje - tak, jak sobie zaplanowaliśmy - mówił kapitan zespołu, bramkarz Arkadiusz Malarz, który do tej pory tylko raz musiał wyciągać piłkę z siatki. 
[ad=rectangle]
Po pierwszych czterech meczach bełchatowianie na swoim koncie mają 10 punktów i sześć strzelonych goli. - Nie patrzymy na to. To jest początek sezonu, fajnie że punktujemy, bo to na pewno dodaje skrzydeł - zaznaczył Błażej Telichowski. Tych goli mogłoby być więcej, gdyby Telichowski wykorzystał rzut karny w spotkaniu z wrocławskim Śląskiem.

W Bełchatowie doceniają każdy punkt, nawet ten jeden wywalczony w Łęcznej. - Jeżeli wygrywa się spotkanie po bardzo dobrej grze i zdobywa się cztery punkty w dwóch spotkaniach, to ten punkt z Łęcznej nabiera większego znaczenia. Ten wymiar punktowy jest bardzo istotny - komentował po potyczce z WKS-em Kamil Kiereś.

Trener bełchatowian na razie woli jednak studzić emocje. - Mimo 10 punktów nadal uważam, że nie jesteśmy faworytami. Jesteśmy beniaminkiem, który sumiennie wykonuje swoją pracę. Musimy w kolejnych meczach zapracować na naszą pozycję. Jeżeli będziemy dalej tak grać, to wtedy będzie można mówić o GKS-ie, że będzie się liczył - stwierdził opiekun Brunatnych. - My skupiamy się przede wszystkim na pracy. Trzy tygodnie temu zaczęła się liga. Wycisnęliśmy te dziesięć puntów po bardzo dobrzej grze, co nie było przypadkiem. Wynikało to z naszej bardzo dobrej pozycji. Musimy dalej ciężko pracować, zdania nie zmienię - dodał.

Na niewątpliwe gwiazdy GKS-u wyrośli bracia Michał Mak i Mateusz Mak. Ten pierwszy na swoim koncie ma dwie bramki, a do tego jeszcze asystuje partnerom z zespołu. - Nie wybiegamy w przyszłość. Trener nas uczula, żebyśmy myśleli o następnym meczu. Fajnie, że teraz wygraliśmy, ale już od poniedziałku będziemy myśleć o spotkaniu z Podbeskidziem. Spokojnie, małymi kroczkami. Jesteśmy beniaminkiem. Fajnie, że mamy tyle punktów, ale jeszcze się nie zadowalajmy takimi punktami, bo to jest złudne. Musimy grać tak samo każdy mecz, powtarzalnie - skomentował czołowy zawodnik bełchatowian.

- Wyniki są bardzo dobre, ale znamy swoją wartość. Mamy w zespole, w szatni bardzo dobrych zawodników. Potwierdziliśmy to w I lidze, którą wygraliśmy zdecydowanie. Wiedzieliśmy, że jeśli dobrze ruszymy w Ekstraklasie, to na pewno nie będziemy chłopcami do bicia. Tak się dzieje - podkreślił Michał Mak.

W najbliższej kolejce T-Mobile Ekstraklasy PGE GKS Bełchatów w wyjazdowym spotkaniu zmierzy się z Podbeskidziem Bielsko-Biała. Czy zawodnicy z GKS-u do Bełchatowa wrócą z tarczą, czy też na niej?

Źródło artykułu: