W dotychczasowych czterech spotkaniach Korona straciła aż osiem goli, co daje nie najlepszą średnią dwóch bramek na mecz. - Nie świadczy to dobrze o naszej grze defensywnej. Te bramki nie padają po składnych akcjach przeciwnika, tylko są to pojedyncze chwile dekoncentracji, czy też problemy w komunikacji. Zdarzyły się takie błędy, ale wydaje mi się, że z meczu na mecz jest lepiej i wierzę, że w końcu uda się zagrać na zero z tyłu - stwierdził przed inauguracją 5. kolejki Piotr Malarczyk.
[ad=rectangle]
Formację defensywną kieleckiego zespołu tworzą w tym sezonie dwaj Polacy, Brazylijczyk i Iworyjczyk. Czy fakt, że dwójka zagranicznych piłkarzy nie mówi po polsku jest faktycznie aż tak dużym problemem? - Nie jest to czynnik, który przeszkadza w grze, bo Musa zna angielski. Wiadomo też, że na boisku nie rozmawia się ze sobą przez kilka minut, tylko chodzi o krótkie komendy. Nie jest to coś co strasznie komplikuje nam grę, stwarza problemy w ustawianiu się czy we wzajemnej współpracy - przekonywał wychowanek złocisto-krwistych.
Kieleccy kibice nie doczekali się jeszcze w tym sezonie zwycięstwa swojej drużyny, czy zmieni się to w starciu z Górnikiem Zabrze? - Wypadałoby wygrać. Takie zwycięstwo dobrze wpłynęłoby na drużynę. Pamiętam jednak taki początek kiedy dopiero w 5. kolejce zdobyliśmy pierwszy punkt. W tych pierwszych meczach zabrakło nam trochę szczęścia, trochę konsekwencji, gramy teraz u siebie i będziemy chcieli to wykorzystać.
Malarczyk w ekstraklasie rozegrał do tej pory 89 spotkań, co jak na 23-latka w polskich realiach jest całkiem niezłym rezultatem. Po tym jak Kielce opuścił Pavol Stano, to właśnie na nim spoczywa teraz ciężar kierowania grą defensywy. - Mimo, że jest też na prawej stronie bardziej doświadczony Paweł Golański, to z racji, ze gram na środku muszę wziąć większą odpowiedzialność na siebie za całą linię. Podoba mi się to, i liczę, że z meczu na mecz będzie to coraz lepiej funkcjonowało - powiedział.