Listę życzeń otwiera Łukasz Garguła, pomocnik PGE GKS Bełchatów. Widzew próbował pozyskać reprezentanta Polski już rok temu, ale transfer nie doszedł do skutku. Teraz też nie będzie łatwo. - Nie ukrywam, prowadzimy rozmowy z Łukaszem - mówi serwisowi SportoweFakty.pl dyrektor sportowy, Marek Zub. - Chcąc poprawić jakość naszej gry, podobnie jak większość klubów, zainteresowaliśmy się Gargułą. Stoimy w nieco gorszej sytuacji, ponieważ obecnie występujemy w pierwszej lidze, a zawodnika interesuje tylko ekstraklasa.
Sprawa Garguły wyjaśni się dopiero latem, bo wtedy piłkarzowi wygasa obecna umowa. Nie dość, że szanse na ten transfer są dość małe, to Widzewowi rozgrywający potrzebny jest od zaraz. Starający się kierować grą łodzian, Mindaugas Panka spisuje się poniżej oczekiwań. Kogo zatem będzie starał się sprowadzić Marek Zub? Jak udało nam się dowiedzieć, wysoko stoją akcje Michała Golińskiego (Zagłębie) i Marcina Nowackiego (Ruch). - Jeśli jest w odpowiedniej formie, może być niezwykle przydatny drużynie - chwali swojego podopiecznego Bogusław Pietrzak, trener chorzowian.
Co ciekawe, Widzew nie interesuje się ani Aleksandarem Vukoviciem, ani Piotrem Gizą. Sporo mówiło się o transferze tego drugiego, gdy wyszło na jaw, iż nie jest już potrzebny w warszawskiej Legii. - Nikt z tej dwójki do nas nie trafi - przyznaje otwarcie Zub.
Trudno wyobrazić sobie także, aby grą łódzkiej drużyny pokierować miał Mateusz Cetnarski. Utalentowany pomocnik prędzej szykowany jest na następcę Garguły w Bełchatowie, niż na nową gwiazdę ekipy z alei Piłsudskiego. - To na pewno młody, ciekawy chłopak. Ale chyba jeszcze nie gotowy, aby wziąć na swoje barki ciężar za rozgrywanie i prowadzenie gry całego zespołu. Byłaby to raczej inwestycja na przyszłość - twierdzi dyrektor sportowy.
Środek pomocy to jednak nie jedyna pozycja, na którą Zub poszukuje piłkarzy. Trzeba zwiększyć także rywalizację w ataku, a także na bokach pomocy i obrony. W związku z tym - jak udało nam się dowiedzieć - łodzianie będą zabiegali o takich zawodników, jak Janusz Gancarczyk (Śląsk Wrocław), Piotr Ćwielong (Ruch Chorzów), Patryk Małecki oraz Andrzej Niedzielan (obaj Wisła Kraków). - Ale akurat ich chętnie sprowadziłaby połowa ekstraklasy - nie ukrywa Zub.
Widzew nie zamierza szukać wzmocnień tylko w Polsce. Tak jak większość klubów, uważnie penetruje również rynek zagraniczny. - Głównie dlatego, że w naszym kraju nie ma tak dużego wyboru. Poza tym, nieraz łatwiej kogoś znaleźć na obczyźnie i przekonać go do przeprowadzki - kończy dyrektor sportowy.