Michał Janota: Ktoś puścił Kosznika i od tego zaczęły się problemy

Po czwartej w tym sezonie porażce Korony Kielce Michał Janota nie ukrywa, że drużyna ze Ściegiennego musi się wziąć w garść, i to jak najszybciej.

Sebastian Najman
Sebastian Najman
Indywidualne błędy znów pogrążyły złocisto-krwistych. Mimo, że kielczanie zapewniają, że ciężko pracują nad ich wyeliminowaniem, to cały czas spodziewanych efektów nie widać. - Myślę, że tym razem zabrakło nam przede wszystkim koncentracji przy stałych fragmentach gry, bo trenowaliśmy je. Nie chcę już zganiać winy na żadnego sędziego, ale nie powinno być pierwszego rzutu rożnego dla Górnika, z którego potem padła bramka - powiedział Michał Janota.
24-latek, który sam nie rozegrał najlepszego meczu, wypowiedział się w kwestii błędów popełnionych przez drużynę. - Uważam, że zawiodło indywidualne krycie. Ktoś puścił Kosznika, jeszcze nie wiem kto, ale przez to strzelił on bramkę i od tego zaczęły się nasze problemy - stwierdził. Na pomeczowej konferencji prasowej Ryszard Tarasiewicz przyznał, że jego podopieczni przegrali walkę o środek pola, co miało decydujący wpływ na przebieg rywalizacji z Górnikiem Zabrze. Z opinią swojego trenera zgodził się, współodpowiedzialny za ten sektor boiska, Janota. - Jeśli chodzi o środek pola to jest w tym trochę prawdy, że przegraliśmy tam walkę. Nie byliśmy blisko siebie i myślę, że Sobolewski i Danch mieli za dużo miejsca, aby rozgrywać piłkę.

- Szczerze powiem, że dla nas każdy rywal jest ciężki. Musimy zbierać jak największą ilość punktów w każdym meczu. Tym razem nam nie wyszło, ale na pewno się nie poddajemy i będziemy dalej walczyć - zapewnił były gracz m.in. Feyenoordu Rotterdam.

Korona bije rekordy... te niechlubne

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×