Lechiści prowadzili w Krakowie do przerwy 1:0 po golu Stojana Vranjesa z rzutu karnego, ale już w 56. minucie przegrywali 1:2, by ostatecznie ulec Białej Gwieździe 1:3.
- W przerwie byliśmy pewni, że wszystko będzie dobrze, ale na początku drugiej połowy nie byliśmy odpowiednio skoncentrowani i gospodarze wyrównali, a za chwilę zdobyli drugiego gola. Przy prowadzeniu Wisły 2:1 ponownie lepiej wyglądaliśmy i stworzyliśmy kolejne okazje, ale ich nie wykorzystaliśmy. Uważam, że Wisła wygrała zasłużenie. Gratulacje dla rywala - mówi trener Lechii Joaquim Machado.
[ad=rectangle]
Jego podopieczni posypują głowę popiołem i przyznają jednomyślnie, że krakowianie zasłużenie zgarnęli całą pulę. - Wisła była lepsza i można powiedzieć, że dobrze, iż skończyło się tylko na 1:3 - mówi kapitan zespołu Rafał Janicki.
- To był słaby mecz w naszym wykonaniu - nie ukrywa Ariel Borysiuk. - Od samego początku Wisła przeważała. Mieliśmy trochę szczęścia w tej sytuacji z rzutem karnym i wydawało się, że być może wtedy obraz gry się zmieni, ale na samym początku drugiej połowy Wisła wbiła nam dwie bramki. Od początku sezonu potrafimy zagrać nieźle tylko jedną połówkę - brakuje nam utrzymania poziomu przez pełne 90 minut.Nie ma się co oszukiwać - to zasłużone zwycięstwo Białej Gwiazdy - dodaje pomocnik, który rozegrał przy Reymonta 22 tylko 60 minut: - Zagrałem bardzo słabo. Chyba najgorzej od powrotu, więc nie mogę mieć pretensji do trenera o zmianę.
- Możemy mieć pretensje tylko do siebie, bo mieliśmy kilka bramkowych sytuacji, a wiadomo, że w piłce wygrywa ten, który więcej razy trafi do bramki. Szkoda porażki, bo mogliśmy zdobyć choć jeden punkt, ale z drugiej strony Wisła wygrała zasłużenie - przyznaje Bartłomiej Pawłowski, który zwraca uwagę na ten sam problem, co Borysiuk: - Ewidentnie nie potrafimy utrzymać rytmu przez całe spotkanie - raz gramy dobrze w pierwszej połowie, a raz w drugiej. Gdybym znał powód, to pewnie byśmy znaleźli na to receptę.