Paweł Patyra: Punkt w meczu z Koroną cieszy?
Paweł Bugała: Ten punkt jest ciężko wywalczony, ale możemy mieć pretensje do siebie o to, że nie wygraliśmy meczu.
Już po raz 13. w tym sezonie jako pierwsi tracicie gola...
- (śmiech) I po raz kolejny zdobywamy punkty. Szkoda, że nie wykorzystujemy sytuacji, które stwarzamy przy stanie 0:0, bo na pewno grałoby się łatwiej i wynik byłby inny.
Górnikowi zdarzały się momenty przestojów, kiedy Korona stwarzała sytuacje.
- Sztuką jest tak zagrać cały mecz, żeby dobrej klasy przeciwnik nie stworzył sobie sytuacji. Korona jest dobrą drużyną, co pokazuje sytuacja w tabeli. Widzieliśmy, że nie będzie to łatwy mecz i na pewno coś sobie stworzą, bo tej klasy drużyna musi stworzyć jakieś sytuacje do zdobycia bramki. Wcześniej mieliśmy bardzo dobre sytuacje i powinniśmy je wykorzystać, a wtedy mecz ułożyłby się inaczej.
Przypomniał się panu mecz z Podbeskidziem, kiedy z 0:2 wyprowadziliście wynik na 3:2?
- No, były już takie myśli. Znowu było 0:1, później 0:2. Próbowaliśmy robić wszystko, żeby wyciągnąć, jak z Podbeskidziem. Udało się wyciągnąć na 2:2 po dwóch ewidentnych karnych. Może zabrakło czasu, żeby dokończyć na 3:2.
Od 54. minuty Górnik grał w przewadze. Jak pan ocenia tę sytuację?
- Zawodnik fauluje naszego wychodzącego na czystą pozycję. Jest taki przepis, że za to ewidentnie należy się czerwona kartka. To nie był żaden wybryk sędziego.
W dobrych nastrojach kończycie rundę?
- Nie do końca, bo chcieliśmy za wszelką cenę wygrać z Koroną, ale patrząc na to jak przebiegał - wyciągnęliśmy z 0:2 z wiceliderem I ligi, to można połowicznie się cieszyć.
Ciągle brakuje punktów do czołowych drużyn...
- No, brakuje głupio straconych punktów podczas tej rundy. Gdybyśmy zagrali wszystkie mecze na 100 procent, to bylibyśmy w czołówce po jesieni a tak brakuje tych kilku punktów, chociaż nie jest to wielka różnica. Jeszcze będziemy walczyć.
Ale przynajmniej trener Łapa ma status niepokonanego (śmiech).
- No, tak (śmiech). Trener Łapa poprowadził nas w pięciu meczach i nie przegraliśmy. Ktoś może to odebrać, że trener został zwolniony, ale taka była umowa, że do końca rundy nas poprowadzi i poprowadził tak, jak trzeba. Myślę, że dobrze zagraliśmy w tej końcówce.
Pokusi się pan o jakiś komentarz odnośnie nowego trenera - Wojciecha Stawowego czy może jednak woli pan nie wdawać się w spekulacje?
- Trener ma pełne pole do popisu. My jesteśmy od tego, żeby grać i tyle.
W tej rundzie zagrał pan w 17. meczach, ale dopiero ostatnio rozgrywał pan całe spotkania.
- Myślę, że ja cały czas robiłem swoje. Za trenera Chrobaka było mi ciężko wskoczyć do składu, bez względu na to, co prezentowałbym. Stało się, jak się stało. Akurat pod koniec wskoczyłem do składu i nie przegraliśmy meczu. Cieszę się z tego.
Myśli pan o końcu kariery?
- Nie kończę jeszcze swojej przygody. Chciałbym jeszcze trochę pograć dopóki zdrowie dopisuje, a na nic nie narzekam. Będę starał się grać jak najdłużej.
Chciałby pan pozostać w Górniku?
- Już mam dosyć tułaczki. Chciałbym jak najdłużej zostać tutaj i nie chce mi się nigdzie ruszać. Nie wiem, jak to odbiorą włodarze klubu, ale ja będę robił wszystko, żeby tu zostać.
Zagrał pan ponad 250 meczów w Górniku. Pozbycie się takiego zawodnika byłoby nierozważnym posunięciem.
- Spędziłem tutaj szmat czasu. Nie będę wypowiadał się na temat tego, co było. Za trenera Kaczmarka stało się tak a nie inaczej. To jest przeszłość a ja teraz skupiam się na trenowaniu - to jest dla mnie najważniejsze.
Przed laty zachwycał pan świetnymi strzałami z rzutów wolnych. Teraz rzadko podchodzi pan do piłki w takich sytuacjach, dlaczego?
- Powiem szczerze, że mało trenowałem rzuty wolne przez cały rok. Za trenera Chrobaka nie trenowałem praktycznie żadnych stałych fragmentów gry. Jeśli się nie czegoś trenuje, to może nie wychodzić, dlatego to odpuszczałem.
Po wrzutkach z rzutów rożnych widać, że są one groźne dla przeciwnika.
- Przeprowadziliśmy dwa treningi i coraz lepiej to wychodzi. Z Koroną mieliśmy z tego sytuacje. Velo strzelał po rogu i mogło być 1:0 już w 5. minucie. Jak się trenuje to wychodzi.