Trener Henning Berg, swoim zwyczajem, kilka dni po pucharowej rywalizacji postanowił namieszać w składzie na mecz ligowy. Szansę gry w podstawowej jedenastce otrzymali między innymi Konrad Jałocha, Łukasz Moneta, Krystian Bielik i Mateusz Wieteska, a na trybunach usiedli Miroslav Radović oraz Ondrej Duda. Z wysokości ławki rezerwowych śledzenie spotkania rozpoczął z kolei wypatrywany przez fanów gości Olivier Kapo.
[ad=rectangle]
Przebudowana Legia od pierwszych minut zabrała się za atakowanie bramki Vytautasa Cerniauskasa, gospodarzom w natarciach brakowało jednak zęba, a zdecydowanie bliżej otworzenia wyniku spotkania byli podopieczni Ryszarda Tarasiewicza. W 7. minucie po szybkim ataku sam przed Jałochą znalazł się Paweł Golański, młodego golkipera pokonać nie był jednak w stanie, a przy dobitce piłkę lecącą wzdłuż linii bramkowej w pole wybił zaś Moneta.
Po mocniejszym początku Wojskowych spotkanie się wyrównało, a częściej do dobrych pozycji dochodzili kielczanie, którzy często egzekwowali stałe fragmenty gry w okolicach bramki Jałochy. Zdeterminowani goście z minuty na minutę prezentowali się wręcz coraz lepiej, zabierając się także do ataków kombinacyjnych. Jedyną poważną odpowiedzią, na jaką zebrała się Legia było mocne uderzenie Jakuba Koseckiego po którym wkręcająca się w bramkę piłka minimalnie minęła słupek.
W 36. minucie Korona powinna wyjść na prowadzenie. Po błędzie Wieteski i Bartosza Bereszyńskiego sam przed bramkarzem znalazł się Jacek Kiełb, doświadczony zawodnik uderzył jednak fatalnie i futbolówka przeleciała dobry metr obok bramki. Kilka chwil później ten sam gracz kapitalnie zacentrował w pole karne, a strzał głową Siergieja Chiżniczenki odbił przed siebie Jałocha. Do dobitki dopadł Michał Janota, przy jego uderzeniu znów górą był jednak warszawski golkiper.
Drugą część gry obie ekipy rozpoczęły sennie, a na pierwsze emocje kibice musieli poczekać ponad kwadrans. Od razu był to jednak wybuch radości, po fatalnym błędzie jednego z obrońców w pole karne z piłką wpadł Arkadiusz Piech i jak na tacy wyłożył ją Orlando Sa, który nie miał problemów z pokonaniem Cerniauskasa. Riposta kielczan mogła być bezwzględna. Po zagraniu z prawego skrzydła sam na dziesiątym metrze znalazł się Golański, ale jego strzał w środek bramki odbił Jałocha.
W 76. minucie swoją setną bramkę w polskiej lidze zdobył Saganowski. Napastnik Wojskowych do siatki trafił z najbliższej odległości, po tym jak piłkę po strzale Sa do boku sparował Cerniauskas. Nieco wcześniej na boisku pojawił się Kapo. Były reprezentant Francji w meczu nie wyróżnił się jednak niczym szczególnym, podobnie jak w ostatnich minutach jego zespół, który ze zbudowaną golami Legią walki nawiązać nie był już w stanie.
Legia Warszawa - Korona Kielce 2:0 (0:0)
1:0 - Orlando Sa 63'
2:0 - Marek Saganowski 76'
Legia: Konrad Jałocha - Bartosz Bereszyński, Igor Lewczuk, Mateusz Wieteska, Łukasz Moneta - Adam Ryczkowski (71' Mateusz Szwoch), Helio Pinto, Krystian Bielik, Jakub Kosecki - Orlando Sa, Arkadiusz Piech (71' Marek Saganowski).
Korona: Vytautas Cerniauskas - Paweł Golański, Piotr Malarczyk, Boliguibya Outtara, Leandro Dos Santos - Jacek Kiełb, Vanja Marković, Radek Dejmek, Vlastimir Jovanović, Michał Janota (85' Marcin Cebula) - Siergiej Chiżniczenko (73' Oliver Kapo).
Żółte kartki: Leandro Dos Santos, Boliguibya Outtara (Korona).
Sędzia: Daniel Stefański (Bydgoszcz).
Widzów: 12 729.
[event_poll=28251]
A po drugie od zawsze głównym wykładnikiem określenia "lepszy" jest skuteczność. Czytaj całość