Oklaski mimo porażki. Piłkarze z Rybnika nagrodzeni przez kibiców

W spotkaniu ROW-u Rybnik ze Zniczem Pruszków była twarda gra, którą kartkami "nagradzał" arbiter zawodów. W środowy wieczór sędzia Szrek nie należał do ulubieńców widowiska.

Słaba pierwsza odsłona meczu w wykonaniu obu drużyn nie przyniosła bramek. Działo się natomiast po przerwie. Już w 46. minucie gry czerwoną kartkę za faul na Macieju Górskim zobaczył bramkarz gospodarzy, Daniel Kajzer i Znicz stanął przed szansą trafienia z jedenastu metrów. - W pierwszej połowie mieliśmy przewagę z gry. Na przebieg meczu miała wpływ sytuacja z początku drugiej połowy, gdy znowu dostaliśmy czerwoną kartkę i przeciwko nam został podyktowany rzut karny - twierdzi Marcin Prasoł, szkoleniowiec zielono-czarnych.
[ad=rectangle]
Goście nie zdołali jednak zamienić świetnej okazji na gola, a dobrze w bramce spisał się Oskar Rybicki. Grający w osłabieniu rybniczanie chwilę później wyszli na prowadzenie po główce Dawida Jarki. - Strzeliliśmy gola, grając w "dziesiątkę", a straciliśmy bramkę z kontrataku, który poszedł po naszym rzucie rożnym. Szkoda straconych punktów - żałuje trener ROW-u Rybnik.

Mimo porażki piłkarze z Gliwickiej otrzymali brawa publiczności, która doceniła ich walkę o korzystny rezultat. - Chcę pogratulować zwycięstwa zawodnikom i trenerom Znicza. Swoim piłkarzom także chciałbym podziękować za włożony wysiłek i determinację - dodaje Prasoł.

Po końcowym gwizdku sędziego, Marcina Szreka uwagi do arbitra miał gracz miejscowej ekipy, Petar Borovicanin. Obrońca wszedł na boisko jeszcze przed przerwą, zastępując kontuzjowanego Marka Krotofila. - Wydaje mi się, że sędzia zbyt pochopnie prowadził spotkanie, bo każdy kontakt odgwizdywał. Powiedziałem mu, że w piłkę gra się twardo i nie trzeba pokazywać kartek i karnych. Bardzo szkoda straconych punktów. Musimy zmienić to w sobotę i odrobić straty - zapowiada potyczkę ze Stalą Stalowa Wola 28-letni Serb.

Komentarze (0)