Nie ulega wątpliwości, że w 102. minucie Krzysztof Kamiński sfaulował rywala. Golkiper wybił piłkę w kierunku środka boiska, ta natychmiast wróciła pod pole karne. Dwójka zawodników Metalista, znajdująca się na pozycji spalonej, nie brała udziału w akcji, do której włączył się z drugiej linii Wołodymyr Homeniuk. Bramkarz Niebieskich wyszedł niemal przed pole karne chcąc wybić futbolówkę. Szybszy był Ukrainiec, ale piłkę z bramki wybił Marcin Malinowski.
[ad=rectangle]
Francuski rozjemca Tony Chapron wskazał na rzut rożny. Po chwili arbiter jednak zmienił decyzję i wskazał na "wapno". - Najpierw sędzia powiedział, że nie było kontaktu i będzie rzut rożny. Zawodnik Metalista odwrócił się, okazało się, że ma krew na twarzy, więc arbiter stwierdził, że kontakt musiał być. Czerwona kartka dla Krzysia i rzut karny - powiedział, cytowany przez portal www.niebiescy.pl, pomocnik Ruchu Bartłomiej Babiarz.
W efekcie Ruch musiał grać przez ostatnie piętnaście minut dogrywki w osłabieniu, a szansę debiutu otrzymał Kamil Lech. Kontrowersyjnego karnego na gola zamienił Cleiton Xavier. - Nie jestem pewien, czy zdarzenie miało miejsce bezpośrednio w polu karnym. Myślę, że to było troszeczkę przed - ocenił Kamiński.
Sytuacja z czwartkowego meczu w Kijowie przypomniała nam scenę z kultowego filmu "Piłkarski poker", kiedy sędzia dopiero, gdy zobaczył krew na ustach napastnika Czarnych Zabrze Józefa Grundola, wyrzucił rywala z boiska. Po czasie okazało się, że zawodnik... symulował. Ukrainiec na pewno jednak nie udawał. Wystarczy zobaczyć w jakim stanie wrócił na boisko.