- Nie czuję się bohaterem. To sukces całej drużyny: piłkarzy, sztabu trenerskiego i kibiców. Przed tym meczem nigdy nie obroniłem rzutu karnego. Dlatego tym bardziej nie spodziewałem się, że w takiej sytuacji trener postawi akurat na mnie. Gdy stanąłem między słupkami zachowywałem się instynktownie. Robiłem to, co zazwyczaj robią bramkarze gdy to ja im strzelam rzuty karne. Cieszę się, że trener obdarzył mnie takim zaufaniem i że nie zawiodłem. A jeszcze bardziej cieszę się, że wreszcie zagramy w Lidze Mistrzów - mówił po spotkaniu Moti.
{"id":"","title":""}
Źródło: RO PROTV/x-news