W 14. kolejce ekstraklasy beniaminek z Gdańska przegrał na wyjeździe z Wisłą Kraków 0:3. - Byłem na tym meczu i przyglądałem się grze Bąka. Mimo że to on spowodował rzut karny, po którym padła pierwsza bramka dla Wisły, i tak był najlepszym piłkarzem Lechii. Mecz z Białą Gwiazdą był kolejnym przeciwko drużynie z czołówki tabeli, w którym gdański bramkarz spisał się doskonale - powiedział podczas magazynu "Szybka Piłka" Maciej Szczęsny.
Były reprezentant Polski ocenił sytuację, w której golkiper Lechii sprokurował rzut karny dla gospodarzy. - W momencie podania do Brożka Mateusz Bąk zawahał się, czy ma wyjść do tej piłki. A skoro się zawahał, to powinien zostać w bramce. Jeśli już chciał biec do futbolówki, to powinien zrobić to bez zastanowienia, o jedno tempo wcześniej. A tak był już spóźniony - stwierdził.
Mimo wszystko Szczęsny uważa, że golkiper Lechii ma zadatki na wielkiego bramkarza. - Widziałem już kilka występów Bąka w tym sezonie. Świetnie bronił przeciwko Lechowi Poznań i zupełnie niepotrzebnie miał do siebie pretensje o jedną z bramek wpuszczonych w tym meczu. Bardzo dobrze wypadł też przeciwko Wiśle Kraków. Niech Mateusz poogląda trochę więcej swoich występów na wideo, powyciąga wnioski, a stanie się naprawdę wielkim bramkarzem.
Z opinią Macieja Szczęsnego trudno się nie liczyć, wszak piłkarz ten zdobywał pięć tytułów mistrza Polski z czterema klubami (Legią Warszawa, Widzewem Łódź, Polonią Warszawa i Wisłą Kraków). Przy każdym z tych sukcesów doświadczony bramkarz miał spory udział, gdyż rzadko zasiadał na ławce rezerwowych. Dziś w piłkę już nie gra, ale rodzinne tradycje kontynuuje jego syn. 18-letni Wojciech Szczęsny jest zawodnikiem Arsenalu Londyn.