Przewaga podopiecznych Tomasza Kafarskiego nie podlegała dyskusji. Tylko cudowne interwencje Marka Kozioła pozwalały Sandecji Nowy Sącz utrzymywać bezbramkowy remis do 39. minuty. W końcu jednak okazało się, że limit szczęścia przyjezdnych istnieje i Sławomir Cienciała dał Flocie Świnoujście prowadzenie.
[ad=rectangle]
- Sytuacji podbramkowych było mnóstwo i po prostu gol musiał paść - ocenił jego autor - Cienciała. - Spoglądając na całe spotkanie kontrolowaliśmy wydarzenia boiskowe i szczególnie w pierwszej połowie byliśmy stroną zdecydowanie przeważającą. Graliśmy konsekwentnie do końca i nie daliśmy się znów pogrążyć w 90. minucie. Skupiliśmy się na utrzymaniu przewagi i zadanie zostało wykonane - dodał.
Jedynym fragmentem meczu, w którym kibice ze Świnoujścia drżeli o wynik, był kwadrans otwierający drugą połowę. - Sandecja zepchnęła nas w okolice własnego pola karnego, ale w miarę utrzymywaliśmy sytuację pod kontrolą i nie pozwoliliśmy uwierzyć gościom, że mogę cokolwiek ugrać w Świnoujściu. Konsekwentna gra zaowocowała drugim golem, który sprawił, że nasze zwycięstwo było przypieczętowane, a nie takie wyżebrane - ocenił po wygranej 2:0 Sławomir Cienciała.
Flota Świnoujście gra od początku sezonu bardzo poprawnie mimo problemów organizacyjnych i gdyby nie punkty pogubione w końcówkach spotkań - byłaby na podium tabeli. - Tydzień po zwycięstwie z Sandecją będzie spokojniejszy, ale nie można mówić o komforcie. Tabela jest tak spłaszczona, że jeden mecz "w plecy" powoduje, że z bezpiecznego miejsca leci się w dół. Trzeba cały czas punktować i robić konsekwentnie swoje. Nie ma na razie mowy o luzie - zarzeka się obrońca.
Zdobyty gol i zero po stronie strat może spowodować, że Sławomir Cienciała zadomowi się w podstawowym składzie. Taką szansę wykorzystał wcześniej Łukasz Sołowiej i do kilku kolejek nie schodzi z placu. - Wykonałem swoją robotę z tyłu jak należy i pomogłem w przodzie, ale pytanie o moje miejsce w następnym meczu trzeba kierować do trenera Kafarskiego - zakończył Cienciała.