Szatan zapowiadał, że odejdzie natychmiast po zakończeniu rundy jesiennej. - Wszystko wyjaśni się w najbliższy piątek. Czemu akurat wtedy? To bardzo dobry, dzień, choćby dlatego, że zapowiadają piękną pogodę - ironizuje. Prawdziwym powodem są planowane na czwartek rozmowy władz klubu z przedstawicielami miasta. Poprzednie, poniedziałkowe spotkanie nie przyniosło konkretnych rozwiązań. Wiceprezydent Sosnowca Zbigniew Jaskiernia ograniczył się do ogólnikowych zapewnień, że władze miejskie nie chcą upadku klubu. Roztaczał także wizje włoskiego kapitału, który w nieokreślonej przyszłości miałby zasilić budżet Zagłębia. W klubie nie do końca dowierzają jednak tym zapewnieniom. Po czwartkowych rozmowach Szatan, który nie radzi sobie z samodzielnym utrzymaniem drużyny, ma podjąć ostateczną decyzję. - Wolę zgłosić zespół do piątej ligi, niż go zadłużyć - powtarza.
- Naszego miasta nie stać na bycie sponsorem strategicznym klubu piłkarskiego - twierdzi rzecznik sosnowieckiego magistratu Grzegorz Dąbrowski. Zwraca też uwagę na to, że miasto wypłaca zawodnikom stypendia. Zagłębie otrzyma w tym roku jeszcze kilkadziesiąt tysięcy złotych z budżetu gminy. Radni będą bowiem rozdzielać niewykorzystane środki z funduszu promocji miasta. Do podziału między piłkarzy i występujących w Ekstralidze hokeistów jest 60 tys. złotych. To jednak za mało na bieżące funkcjonowanie klubu. Pewną nadzieję stwarza przygotowywany właśnie przyszłoroczny plan budżetowy. Radni chcą w większym niż do tej pory stopniu dofinansować sporty zespołowe. Nie ma jednak mowy o przejęciu klubu przez którąś ze spółek komunalnych. - Mamy w Sosnowcu kilkanaście klubów sportowych. Przy 650 milionach, jakimi dysponujemy, rzeczą niemożliwą jest przeznaczanie kilku milionów rocznie na działalność jednego podmiotu - mówi Dąbrowski.